środa, 12 czerwca 2024

Wybory do Europarlamentu 2024

 

Parlament Europejski to taki dziwny twór. Choć koncentruje na sobie uwagę opinii publicznej ma niewielkie uprawnienia.  Prawdziwa władza w UE należy do ludzi, którzy nie są wybierani w demokratycznych wyborach. Sam demokratą nie jestem więc mi wszystko jedno. Zawsze mnie jednak zastanawia, że nie oburza to ludzi, którzy demokrację odmieniają przez wszelkie możliwe przypadki.

Wracając jednak do samych wyborów.

W końcu wszystko jasne. W końcu nie ma wątpliwości kto wygrał. 36% głosów zdobyła PO, 35% PiS%. Na dobrą sprawę tyle ile zyskała PO tyle stracił PiS, który mimo wszystko trzyma się nie najgorzej. Smutne, że dwie tak jałowe formacje prawie zabetonowały scenę polityczną.

Trzecie miejsce zajęła Konfederacja zdobywając 12% głosów. Aż o 7,5% więcej niż poprzednio. Tym samym Konfederacja debiutuje w Europarlamencie wprowadzając sześciu europosłów. Szkoda, że partia z tak dużym potencjałem nie chce zacząć zachowywać się jak na poważną formację przystało.

Czwarte miejsce i niecałe 7% głosów padło na egzotyczną koalicję PSLu z Szymonem Hołownią. Dało im to zaledwie 3 europosłów. Czyżby z tej formacji zaczęło już uchodzić powietrze?

Piąte, ostanie, że tak powiem punktowane miejsce zajęła Lewica. 6,3% głosów dało im 3 europosłów. Aż o 5 posłów mniej niż poprzednio. Niezwykle mnie to cieszy.  Potwierdza się w ich przypadku zasada, że największym wrogiem Lewicy jest ona sama. Nie należy tej formacji bojkotować. Wręcz przeciwnie. Im więcej mówią, im więcej ich w radiu czy telewizji tym niższe mają poparcie.