O II wojnie napisano w zasadzie już wszystko. Prochu nikt już nie wymyśli. Kolejny opis bitwy pod Stalingradem czy biografii jakiegoś generała będzie się od poprzednich różnił głównie okładką. Niestety taka prawda.
Są jednak aspekty, które mało kogo interesują. Albo inaczej...są pewne kręgi zainteresowane by się tymi aspektami nie interesować.
Po 80 latach gdy świadkowie już odeszli (tak wiem, że kilku najmłodszych jeszcze żyje) II wojna to opowieść cukierkowo mitologiczna. Zamiast podchodzić do niej bez emocji i pokazywać ją jako wielowątkową i z wieloma odcieniami szarości idziemy w mitologię powstania, które prawie wygraliśmy a poza tym chodziło o to by komuś coś pokazać. Mniejsza o to komu i co.
Na zachodzie jest gorzej. Wojnę rozpętali źli naziści by zabić biednych Żydów. Koniec kropka. Proste jak konstrukcja cepa.
Okazuje się tymczasem, że zachodowi bardzo zależy na takim obrazie. Wchodzenie w szczegóły mogłoby pokazać, że sprawa wcale nie jest taka zero jedynkowa i że zachód ma całkiem sporo na sumieniu.
Norman Finkenstain napisał "Przedsiębiorstwo Holocaust". Książka o tym jak Żydzi robią kolosalne pieniądze na Holocauście z którego zrobili sobie maszynkę do wyłudzania pieniędzy. Żeby było jasne. Same ofiary zazwyczaj nic albo prawie nic z tego nie mają. W luksusie pławią się Ci dla, których holocaust jest hasłem z Wikipedii.
Finkenstain napisał jednak dużo mocniejszą pozycję. "IBM i holocaust". Książka o tym jak to potężny amerykański koncern stworzył dla Niemiec sorry Nazistanu system niemalże informatycznej ewidencji dzięki któremu machina zagłady działała tak sprawnie. Żeby nie było niedopowiedzeń. IBM doskonale zdawał sobie sprawę do czego jego dzieło jest wykorzystane.
Próbując powstrzymać rozwój wypadków przeciw autorowi wytoczono ciężkie działa. Czyli oskarżono go o antysemityzm. Na jego szczęście książki napisał w czasie gdy Żyd nie mógł być jeszcze antysemitą. Uratował się więc.
Trzęsienia ziemi nie ma bo książki mają sporo kartek, dużo literek i żadnych obrazków. Autor ma więc odczyty. Czasem nawet na jakiś uniwersytetach. Ktoś książki kupi ale IBM czy przedsiębiorstwo śpią spokojnie.
Poniżej zdjęcie najmocniejszej pozycji.
"Wieża w Bazylei" czyli historia Banku Rozrachunków Międzynarodowych. Bank założono na początku lat 30 by mówiąc krótko sprawnie przeprowadzić do końca spłatę reparacji wojennych przez Niemcy. Chodziło głównie o Francję. Niestety szybciutko Francuzi przegrali z wielkim międzynarodowym biznesem. Można odnieść wrażenie, że II wojna nie wybuchła bo mieliśmy rozbuchane nacjonalizmy ale dlatego, że międzynarodowa finansjera postanowiła robić biznesy nawet na trupach. Poniekąd przewidzieli to Niemcy, którzy bardzo chcieli założenia banku bynajmniej nie po to by spłacać reparacje. Gdyby wszystko pozostało po staremu i Niemcy płaciły reperacje Francji w 1939 roku Hitler mógłby najechać Polskę co najwyżej na furmance. Niestety finansjera szybko doszła do wniosku, że biedne Niemcy to Niemcy z którymi nie można robić biznesu. Mimo protestu Francji o reparacjach szybko zapomniano. Wielkie koncerny i bankowcy pokochali Hitlera bo dawał szansę na wielki zarobek. Tutaj drobna uwaga mowa jest o koncernach głównie amerykańskich. To oni podpisywali kontrakty, sprzedawali patenty itp. Szybka budowa potęgi III Rzeszy to nie cud a efekt wpompowania dużych funduszy. Rekiny biznesu nie zza oceanu nie odpuściły nawet gdy było jasne jak słońce, że Niemcy prą do kolejnej wojny. Tak! dzięki paru bankowcom i biznesowi zza oceanu mieliśmy wrzesień 1939. Nie mówię, że bez nich wojna by nie wybuchła ale stało by się to później, może dużo później a wiele wskazuje na to, że Niemcy przesadziły i szły wprost na bankructwo.
W czasie wojny Bank Rozrachunków międzynarodowych stał się finansowym oknem Rzeszy na świat. To za jego pośrednictwem prowadzili wiele operacji finansowych i kupowali zza granicy to czego nie mogli by kopić normalnie. Wszystko ns potrzeby machiny wojennej. To za pośrednictwem tego banku prowadzili dalej interesy z amerykańskimi firmami. Więcej nawet gdy amerykański żołnierz zaczął już krwawić w walce z Niemcami te firmy nadal kombinowały jakby tu ominąć oczywiste już zakazy i dalej prowadzić interesy. Bank wreszcie pomagał tez upłynniać złoto pochodzę z holocaustu. Aha. Bankierzy doskonale wiedzieli skąd ono pochodzi. Po prostu w księgach rachunkowych wszystko musiało się zgadzać. Żeby było jeszcze zabawniej bankiem w czasie wojny zarządzał Amerykanin. Podsumowując to nie mityczni nacjonaliści mają sporo na sumieniu ale panowie pod krawatem, którzy nie mieli ojczyzn a ich bogiem był zysk. Ludzie zaś byli tylko cyferką w zestawieniach bankowych.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz