sobota, 20 lipca 2024

Brytyjska prasówka część XVIII

 

Archie Norman szef Marks & Specer będąc w studio radia LBC skrytykował brytyjską policję twierdząc, że nie jest ona zainteresowana łapaniem złodziei sklepowych. M&S dołączyło tym samym do innych sieci na przykład Tesco czy Co-op, które bardzo głośno mówią o problemie i atakują za bierność organy ścigania.

Oprócz kradzieży dochodzą coraz częstsze ataki fizyczne i psychiczne na pracowników sieci handlowych. Szef John Lewis mówi już o pladze.

Markety radzą sobie z kradzieżami przerzucając koszty na klientów. W cenie produktu zawarta jest też strata na poczt przyszłej kradzieży. Chodzi o to, że produkt kosztuje nieco więcej niż powinien by zrekompensować stratę w postaci kradzieży innego produktu. Tak więc sami klienci powinni być zainteresowani zwalczeniem plagi kradzieży.

Prawdą jest, że policja zbiera gromy nieco niezasłużenie. Owszem jest zideologizowana, ale to politycy postawili prawo do góry nogami. Policjantom po prostu nie chce łapać złodziei bo zaraz i tak ich wypuszczą. Poza tym gdy złodziej okaże się przedstawicielem mniejszości rasowej to można sobie zaszkodzić. Z ich punktu widzenia lepiej często po prostu nie robić nic.

czwartek, 11 lipca 2024

Brytyjska prasówka część XVII

 

Nowy rząd zabrał się do roboty.

Na początek tak jak zapowiadał wyrzucił do kosza umowę z Ruandą w sprawie odsyłania do tego kraju nielegalnych imigrantów.

Tym samym utopiono 250 milionów funtów z pieniędzy podatników! Za te pieniądze udało się odesłać czterech imigrantów, którzy zgodzili się zresztą na to dobrowolnie.  To tak gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości dlaczego Partia Konserwatywna straciła władzę.  

Laburzyści nie ukrywali, że gdy przejmą władzę odstąpią od tego projektu. Prasa jest jednak nieco zdziwiona faktem, że rząd w Kigali nie zamierza oddawać pieniędzy, które już otrzymał z Londynu. Argumentacja Afrykanów jest logiczna. Oni ze swojej części się wywiązali. Dlaczego mają płacić za to, że nad Tamizą panuje bałagan.

Mnie zaś przy okazji sprawy Ruandy zawsze zastanawiała logika lewicy.  Wiele razy słyszałem, że jak toś opisuje Afrykę jako biedną, zacofaną i niezabezpieczoną to jest ukrytym bądź nie rasistą.

Tymczasem koronnym argumentem mającym utrącić odsyłanie nielegalnych do Ruandy zawsze był rzekomy…. Brak bezpieczeństwa. Rasizm?

sobota, 6 lipca 2024

Partia Paracy wraca do władzy

 

Nigdy chyba nie omawiałem brytyjskich wyborów. W sumie sam się zastanawiam dlaczego. Po kilkunastu latach spędzonych na wyspach brytyjskich to właśnie te wybory powinny być mi bliższe.

Zanim przejdę do ich omówienia kilka słów o mediach. Wiele razy apelowałem o czytanie prasy papierowej (choćby kupionej w wersji elektronicznej).  Media obrazkowe takie jak telewizja czy internet niesamowicie spłaszczają tematykę. Liczy się gra na emocjach, zagadanie odbiorcy. Jakaś pogłębiona analiza zdarza się bardzo rzadko.

Dobrze do sedna więc.

4 lipca odbyły się w Wielkiej Brytanii wybory parlamentarne. Zachwytom w TV nie było końca. Partia Pracy odniosła miażdżące zwycięstwo powracając do władzy po 14 latach. 


 

W rzeczywistości aż tak kolorowo nie jest.  W Wielkiej Brytanii obowiązuje jednomandatowy system wyborczy, który dość mocno potrafi zakrzywić rzeczywistość. Delikatnie mówiąc. System ów idealnie betonuje scenę polityczną. Dlatego nie rozumiem skąd u tak wielu osób w Polsce zwłaszcza po prawej stronie zachwyty nad tą formą wybierania władzy. Prasa od czasu do czasu zwraca uwagę, że jest to system dość niereprezentatywny. Jednak zawsze pada koronny argument, że przecież ludziom ten system się podoba. To, że 80% z nich nie potrafiłoby wytłumaczyć na czym on polega to już tak zwane uroki demokracji.

Oczywiście jednomandatowy system wyborczy umożliwia dostanie się kandydatów niezależnych. Tu się zgodzę. W nowym brytyjskim parlamencie będzie ich sześciu z czego aż czterech oparło swą kampanię na sprzeciwie wobec ludobójstwa w Gazie. Teraz jednak powinno paść pytanie co realnie te sześć niezależnych jednostek jest w stanie zrobić?

Wracajmy jednak do początku.

Zamiast odtrąbić sukces laburzystów należałoby raczej mówi o klęsce torysów.

Tak Partia Pracy wraca do rządów po 14 latach. Tak to jest jeden z ich największych sukcesów. Mają bowiem aż 412 posłów. Ponad trzykrotnie więcej niż Partia Konserwatywna. Jednak realnie ich poparcie wzrosło zaledwie o 1,6% do nieco ponad 30%. Tylko tyle. Na ulicy nie licząc jakiś zagorzałych zwolenników wcale nie ma euforii. 



Drugie miejsce zajęła Partia Konserwatywna. I To bardziej konserwatyści te wybory przegrali niż laburzyści je wygrali. Przegrali zresztą zasłużenie. Od dłuższego czasu realne działania zastępowali „uśmiechaniem się”. Osoby kompetentne były zastępowane może mało rozgarniętymi ale za dobrze ubranymi. Partia miotała się nie wiedząc co robić. Strategie były podporządkowywane sondażom a te jak wiadomo są zmienne jak chorągiewka na wietrze. Tygodnik Spectator bardzo mocno przecież powiązany z konserwatystami pisał, że klęska wyborcza im się zwyczajnie należy. Może oderwanie od władzy nieco ich otrzeźwi. Jak będzie zobaczymy.  Do parlamentu nie dostało się aż 10 byłych ministrów! Nie dostała się też była premier Liz Truss. Jest to drugi taki przypadek w historii. Osobiście mnie to cieszy. Ta pani z uporem maniaka nie przyjmowała do wiadomości, że jej czas przynajmniej na razie minął i jej aktualna pozycja jest dokładnie żadna. Może teraz ją oświeci. Konserwatyści będą największą partią opozycyjną mając zaledwie 121 posłów. Najmniej w historii.

Trzecie miejsce zajęli Liberalni Demokraci. Najwięksi obok Partii Pracy zwycięzcy obecnych wyborów. Uzyskali aż 72 mandaty. Jeśli liczyć tylko ich najnowszą historię jest to ich najlepszy wynik. Większość miejsc w parlamencie uzyskali oczywiście kosztem Partii Konserwatywnej. Lid-Dem są też największą siłą od lat domagająca się zmiany ordynacji na proporcjonalną. Jest to w pełni zrozumiałe. Przez lata mieli poparcie ponad 20% a przekładało się to na zaledwie 40 do 60 mandatów. W tych wyborach jednak los się do nich uśmiechnął. Mimo nieco ponad 12% głosów (poparcie prawie identyczne jak w poprzednich wyborach) mają rekordową liczbę posłów.

Czwarte miejsce przypadło SNP. Szkoccy „nacjonaliści” zaliczyli prawdziwe trzęsienie ziemi. Partia targana w ostatnim czasie poważnymi skandalami będzie mieć zaledwie 9 posłów z czego skorzystała głównie Partia Pracy.

Kolejne miejsce to Sinn Fein. Irlandzcy nacjonaliści uzyskali 7 mandatów i tradycyjnie zbojkotują brytyjski parlament.

Dopiero szóste miejsce przypadło dawnej Brexit Party czy Reform UK. Są jednocześnie przegranymi jak i wygranymi tych wyborów. Przegrali bo mimo ponad 14% głosów mają zaledwie 5 posłów. Jeszcze w noc wyborczą sondaże dawały im 13 posłów. Aż 98 kandydatów zajęło drugie miejsce w swoich okręgach. Cóż uroki jednomandatowych okręgów. Wygrali bo mają tych pięciu posłów. Lepsze to niż nic. W 2019 roku też zanotowali przyzwoity wynik a nie przełożyło się to nawet na jeden mandat. Reform UK wzbudza furię wśród Konserwatystów. Dzień przed wyborami dziennik Daily Mail poświęcił kilka stron na analizę wyborczą apelując do czytelników by nie głosowali na Refom UK. Powód był dość oczywisty. Sami posłów mieli nie wprowadzić a głosy oddane na nich miały eliminować przynajmniej kilkudziesięciu posłów Partii Konserwatywnej.  Ta druga część sprawdziła się w stu procentach. Nigel Farage zapowiada, że to dopiero początek marszu w górę. W ciągu pięciu lat mają się skupić na nowej taktyce. Nie zaniedbując kraju jako całości chcą celować w okręgi gdzie zajęli drugie miejsce. Powiększając swój stan posiadania odebraliby sporo mandatów nie tylko Partii Konserwatywnej ale w kilku przypadkach również Partii Pracy.

Również pięciu posłów prowadza Demokratic Unionist Party. Lojaliści z Ulsteru mieli swoje pięć minut gdy premierem była Teresa May. Obecnie gdy laburzyści mają ogromną przewagę nad resztą stawki nie odegrają raczej żadnej roli w parlamencie.

Czterech posłów wprowadza Paria Zielonych. Kolejni jednocześnie wygrani i przegrani wyborów. Partia świętuje, bo po raz pierwszy w historii ma więcej niż jednego posła/posłankę. Podobnie jak Reform UK chcą na przyszłość skupić się bardziej na okręgach „biorących”. Szansa na powiększenie stanu posiadania jest spora. Jednocześnie partia Zielonych jest w gronie przegranych. Wszystko przez ordynację wyborczą. Ponad 6% głosów gało zaledwie 4 posłów.

Również czterech posłów wprowadzili walijscy nacjonaliści czyli Plaid Cymru. To kolejna partia mogąca zapisać sukces na swoim koncie. W poprzednich wyborach uzyskali dwa mandaty.

Dwa mandaty uzyskała Socjaldemokratyczna Partia Pracy (z Irlandii Północnej).

Wreszcie po jednym parlamentarzyście wprowadzili Partia Sojuszu Irlandii Północnej, Ulsterska Partia Unionistyczna oraz Traditional Unionist Voice.

 

wtorek, 2 lipca 2024

Brytyjska prasówka część XVI

Evening Stnadart informuje, że do września w Noel Coward Theatre odbędą się dwa spektakle (17 lipca, 17 września)….tylko dla czarnych. Tak zwane black-only nights. Wszystko po by czarni mogli czuć się bezpiecznie w teatrze.
Musiałem sobie zrobić przerwę i sprawdzić, który mamy rok. Czarni boją się o swoje bezpieczeństwo? A co ktoś im będzie kazał zapłacić za przejazd metrem czy może rower im ukradnie? A może publiczność teatralna po spektaklu normalnie rozpala stos ….i wiadomo.
Tymniejmniej mają być spektakle dla osób identyfikujących się jako czarne 😊 gdzie białym wstęp wzbroniony.
W USA żądają akademików tylko dla czarnych więc w sumie zero zdziwienia.
Co zaskakujące pomysł skrytykował rząd oraz niektórzy czarni twórcy.
Tyle, że na krytyce się skończyło.
Gdyby jednak ktoś wpadł na pomysł typu impreza tylko dla białych ostrzegam to akurat skończy się zarzutami karnymi. Rasizm jest fajny tylko wtedy gdy stosują go czarni