W 1963 roku w wyniku kolejnego zamachu władzę w kraju przejęła partia Baas. Jednym z przywódców zamachu był Hafiz al-Asad.
Rządy partii Baas wcale nie przełożyły się na stabilność. Wszystko było raczej po staremu. Aż do 1971roku. Wtedy to rosnący z roku na rok w siłę Asad w końcu zdobył samodzielną władzę.
Hafiz był najdłużej panującym prezydentem. Wladał Syrią aż do swojej naturalnej śmierci.
Udało mu się to bo jako pierwszy odszedł od tradycyjnych zasad. Wcześniej liczyło się kto z jakiej wioski pochodził czy do jakiego klanu należał. Asad był Alawitą. Czyli pochodził z mniejszości. Rządząc w starym stylu utrzymał by się przy władzy miesiąc,może dwa lata.
Odwrócił więc system. Teraz nie było już ważne kto jakie miał pochodzenie. Ważna była wierność dyktatorowi.
Mówi się, że zbudował państwo oparte na korupcji. To oczywiście prawda z tym zastrzeżeniem, że to też absolutna norma w regionie. Izraela nie wyłączając.
Hafiz zlikwidował wielu swoich przeciwników. Służby specjalne wzorował na NRD. Politycznie oparł się na ZSRR. Jako jednak, że nie był z Polski wiedział co to pragmatyzm. Nie darł kotów z USA (jego następca będzie już wielkim krytykiem Waszyngtonu). I tak sobie rządził do śmierci. Jego rządy nie były idealne ale uczciwe trzeba przyznać, że raczej nie dało się inaczej. Syria zyskała stabilność i długie lata pokoju. Mniejszości spokój.
Jego rządy krytykowane są przez zachód bo były dyktatorskie . Ot co.
Demokracja to rodzaj nowego Boga. Hafiz likwidujący swoich przeciwników to zło. Amerykanie w tym sammym czasie dokonujący zbrodni za cywilach w Wietnamie....to niedobra jest. Po co o tym mówić.
Hafiz rządził do 2000 roku. Na następcę szykowany był jego najstarszy syn. Ten jednak kochał szybkie samochody i ta miłość go zabiła.
Wtedy siegnięto po młodszego syna, Baszara. Ten z kolei dotychczas żył sobie spokojnie jako lekarz w Londynie. Ożenił się z Syryjką z brytyjskim paszportem albo brytyjką syryjskiego pochodzenia. Możecie sobie wybrać.
Baszar przeszedł szybki kurs rządzenia i w 2000 roku objął rządy po ojcu.
Początkowo próbował nieco zdemokratyzowac rządy i zmienić skostniałą gospodarkę ale natrafił na opozycję wewnętrzną. Zbyt wiele rodzin przez lata czerpało zyski z korupcji by się to dało tak łatwo zdusić.
W 2011 roku przetoczyła się przez region tak zwana Arabska Wiosna. Bajki dla dużych dzieci mówią, że ludzie domagali się demokracji.
Otóż rewolucje nie wybuchają z tak błahych powodów.
Studenci na placu niebiańskiego pokoju domagali się demokracji. Przyjechały ich czołgi. Nikt za nimi nie poszedł i nikt w Chinach o nich nie pamięta.
By rewolucja się udała reżim musi był już bardzo słaby albo sytuacja ekonomiczna na tyle zła, że ludziom zaczyna być wszystko jedno.
Syria w czasie przed rewolucją cierpiała na długotrwałą suszę. To z kolei spowodowało duży skok cen żywności a stąd już prosta droga do protestów.
Wojsko miało po raz pierwszy otworzyć ogień do protestujących w mieście Daraa na południu kraju. Żadnego rozkazu Asada oczywiście nie ma. Jak to w świecie arabskim bywa miejscowy oficer zdecydował, że już się naprotestowano i czas do domu. Tak mniej więcej rozpoczęła się syryjska wojna domowa.
Do 2015 roku Asad dwukrotnie był bliski upadku ale przetrwał. Świadczy to tylko o jednym. Jeśli reżim nie upadł w ciągu trzech lat to musiał mieć spore poparcie wśród tak zwanych zwykłych ludzi.
Wyraźnie zaskoczyło to zachodnie służby specjalne, które od początku majstrowały przy rewolucji. Nie docenili poparcia dla Asada czy przeszacowali własne zdolności? Jakby nie było nie świadczy to najlepiej o ich profesjonaliźmie.
Jeszcze gorzej o nich świadczy pomoc CIA ruchom demokratycznym, które szybko okazały się ruchami islamistycznymi. Naprawdę nie wiedzieli czy destalbilizacja była im na rękę?
















































