niedziela, 10 listopada 2019

Dlaczego przegrywamy czyli Konfederacji ku przestrodze

Konfederacja właśnie przekroczyła 8% w sondażach  a ja tu  pisze o przegrywaniu? No cóż sondaże sondażami myślę jednak że troszkę zimnej wody nie zaszkodzi dla niektórych zbyt optymistycznie patrzących w przyszłość.

Dlaczego więc przegrywamy?
Postawione w tytule pytanie odnosi się do ruchów antysystemowych w Polsce (obecnie reprezentowanych przez Konfederację). Dlaczego antysystemowcy nie potrafią wpisać się w polską politykę na stałe jako jeden z głównych rozgrywających?

Na początek należy sobie wyjaśnić kto to w ogóle są ci antysystemowcy?

Sama nazwa jest nieco niefortunna sugeruje bowiem, że ktoś chce przewracać zastany porządek (a tego Polacy nie lubią). Tymczasem to  nie do końca jest prawdą. Jeśli antysystemowcem jest np. monarchista zależy mu na zamianie prezydenta na monarchę. Co więcej niektóre formy republiki zaakceptuje też monarchista. Jego rewolucja dotknie więc co najwyżej kilka urzędów i instytucji. Jeśli z kolei antysystemowcem jest wolnościowiec będzie chciał zredukować liczbę urzędników. Można tak wymieniać dalej. W żadnym jednak wypadku nie natrafimy na kogoś kto chce budować nowy porządek od zera jak np. czynili to komuniści. Dla antysystemowca "system" to przede wszystkim zabetonowany system partyjny z neokolonialnymi politykami bujającymi w obłokach. Czyli to z czym chce walczyć antysystemowiec jest jednocześnie tym czego nie akceptuje przeciętny Polak. Istnieje więc baza społeczna, która powinna dać ruchom antysystemowym solidne oparcie. Dlaczego tak się nie dzieje? Dlatego, że sami antysystemowcy popełniają karygodne błędy eliminujące ich z głównego nurtu polityki.

Błąd pierwszy
Brak mediów

Przez trzydzieści lat III RP nie udało się antysystemowcom od konserwatystów przez libertarian po narodowców zbudować mediów. Mam tu na myśli media które docierają do milionów ludzi a  nie portal internetowy, nawet dobry ale mający zasięg  co najwyżej kilku kilkunastu tysięcy użytkowników. Wiem, że to trudne i bardzo kosztowne mineło już jednak 30 lat III RP a nie podjęto nawet próby budowy takich mediów. Jeszcze raz powtórzę nie chodzi mi o gazetę, portal czy nawet telewizje internetową. Mówię o budowie kolejnego TVNu czy Polsatu. Wiem jak to brzmi ale innego wyjscia po prostu nie ma. W demokracji rządzi ten kto panuje nad masami a dziś panuje się poprzez media. U wielu antysystemowców pojawia sie zaś wielka wiara w wychowanie narodu. My tych mediów nie potrzebujemy nie dlatego, że nie mamy pieniedzy. My ich nie potrzebujemy bo mamy nasze portale, gazety etc. My mówimy prawdę a to wystarczy. Tak myśleć moga tylko niepoprawni ideowcy patrzący na świat przez różowe okulary.

Jeśli już nie jesteśmy w stanie zbudować mediów masowych należy w 100% wykorzystać czas antenowy jaki dostajemy z racji obecności w parlamencie. Dlatego JKM bredzący w telewizji czy radiu o Hitlerze czy o tym jak mało inteligentne są kobiety to całkowite marnowanie skormnego dostepu do mediów jaki mamy obecnie.

Błąd drugi
Brak pieniędzy

Przez 30 lat próbowaliśmy działać dysponując bardzo skromnymi środkami pieniężnymi. Jak to się skończyło chyba każdy wie. Dlatego teraz tak ważne jest by nie przejeść środków z dotacji tylko każdą złotówkę wydać właściwie. Poza dotacjami musimy się w końcu nauczyć, że działalność kosztuje i wielu rzeczy nie da się zrobić na zasadzie wolontariatu. Z doświadczenia jednak wiem, że wielu potencjalnych działaczy ma olbrzymie problemy z płaceniem nawet skromnych składek nie mówiąc już o różnego rodzaju zbiórkach doraźnych.

Bład trzeci.
Za dużo generałów, brak armi

Ambicje poszczególnych osób od lat rozsadzają nasze środowisko. Wiele osób przedkłada osobiste animozje ponad dobro organizacji przez co srodowisko pozostawało ze sobą skłócone. Wyimaginowane zdolności przywódcze to kolejny problem . Wiele osób zamiast działać wspólnie nie potrafiło podporzadkować się dobru wspólnemu i wolało tworzyć własne organizacje. Efektem była cała masa kilkunastoosobowych organizacji które mogły sobie pomachać palcem w bucie ale za to miały swoich prezesów.


Jeśli Konfederacja ma coś znaczyć na krajowej scenie musi nauczyć się wyciągac błedy z przeszłości. Nie ma za sobą żadnych masowych mediów więc musi zacząc do maksimum wykorzystywać każde zaproszenie do radia czy telewizji. Tylko merytoryka, żadnej błazenady.
Tak bedzie pozyskiwać szeroki elektorat i tak ma szanse sięgnąć po wynik powyżej 10 %.
W dalszej kolejności nie powinna zaniedbywać potrali, gazet czy telewizji intenretowej o której wspomniałem na poczatku. Tak dba sie o twardy wyrobiony elektorat i pozyskuje nowych członków. Ważne by te mniejsze media pozostały na merytorycznie wysokim poziomie. Budowa mediów w stylu pisu jest dobra dla pelikanów i większego sensu nie ma.
Organizacja musi bardzo dbać by mówić jednym głosem i powściągać ambicje poszczególnych liderów. Wszelkie animozje będą początkiem końca spójnej formacji i kolejnymi zmarnowanymi latami.

Bardzo ważne jest niepopadanie w samouwielbienie. Niestety miało to już miejsce w przeszłości. Czasem lepiej mieć przy sobie kogoś kto skrytykuje to czy inne posunięcie niż całą gromadę klakierów głaszczących ego liderów.

Siła Konfederacji powinna  wynikać z rozproszenia. Sama Konfederacja zaś powinna być tylko ciałem politycznym czegoś znacznie większego. Powinna korzystać z rad, pomysłów i doświadczeń fundacji, stowarzyszeń czy think thanków. Co ważne każda taka organizacja powinna zachowywac autonomię.

Jeśli liderzy Konfederacji nie zrozumieją, że walka idzie dosłownie o przyszłość Polski i cywilizacji łacińskiej a nie o ich ewentualne poselskie pensje cały ruch runie w niedalekiej przyszłości wyautowany przez doświadczone bezideowe partie władzy jak PiS czy PO.






piątek, 16 sierpnia 2019

piątek, 31 maja 2019

Ostaniej bitwy kurz

No więc stało się. 4,55%.  Zakładając, że nikt nie odsypał częsci głosów mamy wynik dużo poniżej
oczekiwań. Co dalej?

Dalej sporo problemów. Mimo robienia dobrej miny do złej gry wynik poniżej 5% nie zachęca do dalszego głosowania. Mamy efekt zmarnowanego głosu. Osobiście dla mnie to głupota bo zawsze głosuje zgodnie z sumieniem i podążanie niczym barany na rzeź jest mi obce ale cóż wyborcy są jacy są i tego się nie zmieni. Pracę trzeba zaczynać więc od nowa. Może nie od poczatku ale zrobiliśmy kilka kroków w tył. O ile kilka dni temu widac było wielki entuzjam i mobilizację dziś część wyborców odpłynęła.

No właśnie wyborcy. Sam liczyłem na wynik rzędu 8%, niektórzy powyżej 10%. Uwiodła nas bańka, która sami sobie stworzyliśmy. Wszędzie otaczali nas sympatycy konfederacji. Jak wspomniałem dawno nie pamiętam takiej mobilizacji. Ta mobilizacja dała efekt, zamiast tradycyjnego 1% mamy prawie 5%. W zachwycie nie zauważyliśmy, że konfederacja dotarła tylko do środowiska niepodległościowego, do tej naszej bańki. Wielu zwykłych zjadzaczy chleba nawet o niej nie słyszało a jeśli słyszało to w negatywnym kontekście. Wygraliśmy internet (też nie do końca), przegraliśmy media tradycyjne.

Co dalej?
Dalej mamy trzy scenariusze. Bardzo zły, zły i nijaki.

Bardzo zły.
Wszyscy zaczynają się kłócić ze wszystkimi i krucha zgoda jest już historią. Stratuje kilka komitetów i każdy zbiera  pulę od 0.5% do 1%.

Zły.
Konfederacja utrzymuje się. Idzie do wyborów i kończy z wynikiem3-4% Przypominam, że część wyborców sie zniechęciła i zaklęcia o tym jak jest dobrze nie pomogą. Konfederacja nie zawalczy o więcej (przypominam efekt zmarnowanego głosu) a  do parlamentu wystartuje też K15, któremu kroplówkę po raz kolejny przystawi TVP ale tylko na tyle by ten osiągnął podobny wynik jak Kofederacja. Pis tym sposobem upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu.

Nijaki.
K15 jednoczy się z Konfederacją. Jest to możliwe co wczoraj 30.05 przyznał sam Paweł Kukiz. Mam nadzieję, że w końcu zrozumiał po co zaprasza sie jego i jego polityków do TVP i PR. Jest tylko jedno ale... Łatwe do przewidzenia. Korwin musi odejść. I tu pojawia się problem. Po pierwsze czy Konfederaci się zgodzą i czy nie spowoduje to większego rozłamu, patrz scenariusz bardzo zły.  Załóżmy jednak, że Konfederaci zgodzą usunąc się Korwina i wystartują wspólnie z K15. To też nie jest dobre rozwiązanie bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że JKM pójdzie wtedy samodzielnie. Pytanie ile zabierze? 2 może 3%? Znów się może okazać, że niewiele zabraknie do przekroczenia progu wyborczego. Jak widać będzie ciężko.

JKM
Janusz Korwin Mikke to najbardziej barwna postać prawej sceny politycznej ostanich 30 lat. Człowiek niezniszczalny który nigdy się nie poddaje. Wychowaca całego pokolenia prawicowców. Świetny performer, felietonista, filozof. Niestety słaby polityk.
Kto czyta Korwina wie, że sam o sobie mówi, że jest filozofem. I tu pojawia sie rozdwojenie jaźni. JKM z jednej strony wie, że jest raczej właśnie filozofem i polityką zajmuje się bardziej od strony teoretycznej niż praktycznej z drugiej strony od 30 lat  uparcie próbuje kierować partią jedną lub drugą.
Nie jest przegrywem z którego zawsze wszyscy się śmiali jak niedawno nieelegancko wytknął mi obecny prezes UPR Brtosz Jóźwiak. Zasiadał w parlamencie polskim czy ostatnio europejskim ale to chyba wszytko na co go stać. Więcej już nie osiągnie czego uparcie nie chce zrozumieć.  Jego nazwisko elektryzuje i przyciąga. Jest jednak i druga strona medalu czyli elektorat negatynwny, który ma dwa trzy  razy większy i na dłuższą metę jest więc JKM obciążeniem. Kolejna kwestia. Nie potrfafi lub nie chce mówić prostym językiem a bez tego nie wygra się wyborów. Nie umie powstrzymać się przed "kontrowersjami". Powiedzmy sobie szczerze kwestia tego, że Hitler nie wiedział o holocauście nie ma najmniejszego znaczenia w Polskiej polityce i przysparza niepotrzebnie przeciwników a nikogo nowego nie przyciąga. Takie rozważania można sobie prowadzić na wydziale historycznym UAM gdzie większość ludzi nie tylko będzie wiedziała, że nie jest to teza JKM ale wywiąże sie ciekawa dyskusja na argumenty. Przeciętny wyborca zrozumie zaś tyle, że JKM popiera holocaust lub Hitlera. Innych jego kontrowesyjnych wypowiedzi przytaczać nie będę, chyba wszyscy je znają.
Z bólem serca muszę więc powiedzieć panie JKM dziękuję za wszystko ale dla dobra wolnej Polski chyba czas udać się na emeryturę.

Co dalej.
Optymistycznie zakładam, że spełni się scenariusz nijaki. Konfederacja musi nieco zmienić przekaz. Poza rozczeniami żydowskimi trzeba dodać coś jeszcze, trzeba dodać na co zwracają uwagę też wyborcy, pozytywne elemety pod tytułem dlaczego Konfederacja jest fajna. I co najważniejsze, trzeba znaleźć sposób na złamanie blokady medialnej. Walka idzie o maks 8%. Taki wynik pozowliłby spokojnie przek kolejne lata budować struktury co jest niezwykle ważne gdy przyjdzie kryzys gospodarczy, który zmiecie PiS (nie będzie z czego rozdawac socjalu) a chyba nie chemy by zastapiła go tęczowa platforma.

poniedziałek, 27 maja 2019

Wybory do parlamentu Europejskiego 2019

Tegoroczne wyniki wywoałają furię wśród dziennikarzy i polityków europejskiego systemu. Partie uniosceptyczne odnisoły wszędzie suckes. Od 11% Niemieckiej AFD przez 25% francuskiego Frontu Narodowego po ponad 30% Brexit Party na wyspach. W parlamencie Europejskim bedzie wrzało. Problem polega na tym ,że ci którzy w UE dzierżą prawdziwą władze nie pochodzą z wyboru i nawet najbardziej uniosceptyczny parlament niewiele może zrobić.

W Polsce zgodnie z przewidywaniami wygrał PiS, drugie miejsce zajęła Koalicja Obywatelska. Wyniki odpowiednio 43 i 38%.  Obu obozom zależy na duopolu. Obustrone obrzucanie sie błotem gwarantuje im dożywonią władzę. ze szkodą dla Polski. Tak wysoki wynik to efekt zagarnięcia sceny medialnej. Obu obozom zależy na podziale Polaków mimo iż twierdzą co innego. Jeśli odliczymy twarde elektoraty w porywach po kilknanaście procent to cała reszta wybróców głosuje na któryś z obozów bo akurat ogląda jedną albo drugą telewizję i idzie zagłosować na pana/panią z TV.

Trzecie miejsce z wynikiem 6,7% zajęła Wiosna. Swojego niezaodowolenia nie ukrywa totalna opozycja, która uważa, że Wiosna zabrała im zwycięstwo. Wynik poniżej przewwydywań choć każdy kto posługuje się rozumem wie, że fanatastyczne sondaże partii Bierdonia to od początku była ściema.
Skąd się wzieła wiosna? To efekt zepsucia sączonego powoli do Polski od wielu lat. Nie jest jeszcze jak w krajach zachodnich ale ten wynik powinien byc dla nas ostrzeżeniem.

6,2% to wynik Konfederacji. Muszę przyznać się, że bałem się o wynik tej formacji. Sonadaże dawały od 3 do 9% . Nie osiągniecie progu wyborczego oznaczałoby jej koniec. Dość wysoka frekwencja też jej nie sprzyjała. Wiem, że wielu liczyło na więcej ale jest się z czego cieszyć. Jeśli wźiąć Korwina jako poprzednika Konfederacji to poprawiono wynik sprzed 4 lat. Konfederacja wygrała internet. W mediach tradycyjnych nie było jej wcale lub pluto na nią. Robiły to zwłaszcza media pisowskie. Im bliżej wyborów tym gorzej. Przetrwanie takiej nawałnicy to sukces. Na formację oddano 800 tysięcy głosów!  Trzeba cieżko pracować by na jesieni zrobić z tego milion bo chyba dla nikogo nie ma wątpliwości, że PE to tylko pierwsza runda a celem jest parlament RP.
Do tradycyjnych mediów bedzie ciężko się przebić ale praca w internecie przynosi efekty. Konfederacja dostała 19% głosów od ludzi do 30 roku życia. Im starsi tym gorzej. Jest tak dlatego, że im młodszy wyborca tym wiecej czasu spędza w internecie.
Na Konfedrację głosowało też 13% rolników. Kolejny dowód, że współpraca popłaca. 

3,8%  to wynik K15. Druga porażka z rzędu. Nie pomogła pomoc ze stony TVPiS ani wygłuy posła Ryzmkowskiego. Kukiz okazuje sie wydmuszką bez energi, bez proglamu i bez pomysłu. Nie wolno go jednak skreślać. To raczej oczywiste, że w walce o prawicowego wyborcę kroplówkę K15 przystawi pan Kurski mając nadzieję na reakttywację formacji, która odbierze głosy Konfederacji.