piątek, 9 listopada 2012

Spojrzenie z kresów

Polecam dwa ciekawe blogi. Jeden z Wileńszczyzny, drugi z Grodzieńszczyzny.

http://polacygrodzienszczyzny.blogspot.com/

http://blog.klon.name/

piątek, 20 kwietnia 2012

Światełko w tunelu.

Na jednym z naszych portali znalazła się taka oto informacja:

W białoruskim internecie rozpoczęła się dyskusja o tym czy nie warto aby Białoruś weszła w konfederację z Polską. Niektórzy autorzy proponują nawet przeprowadzenie w tej sprawie referendum.

Do naszej Redakcji, a także redakcji kilku innych polskich gazet, zgłosili się białoruscy dziennikarze i publicyści, którzy chcą rozpropagować ten pomysł by zorientować się jaki stosunek mają do niego Polacy. Twierdzą, że pomysł z ich punktu widzenia wcale nie jest egzotyczny, gdyż w momencie upadku Aleksandra Łukaszenki Białoruś nieuchronnie wpadnie w rosyjskie ręce o ile wcześniej nie zostanie w jakiś sposób zabezpieczona. Ponadto spośród posowieckich republik na Białorusi antypolski resentyment jest prawdopodobnie najmniejszy. Czy jednak ta idea, która wyszła ze strony białoruskiej jest realna? Zapraszamy do dyskusji.

Założenie słuszne, zyskałyby na tym obie strony oraz co ważne zniknąłby "problem" Polaków na Białorusi. Tlye, że znając życie u nas przejdzie to bez echa a naszym kochanym rządzącym zapatrzonym w UE nawet przez myśl nie przejdzie zastanwowienie się przez sekundę nad taką opcją.

środa, 18 kwietnia 2012

Krótko i na temat

Po pierwsze mój tekst o Polonii Chmielnicki zorbił karierę i trafił do papierowej wersji Kuriera Galicyjskiego.

Po drugie w siecie pojawił się ciekawy blog z Wileńszczyzny:
http://polskamlodziezwilna.blogspot.com/

Polecam!

czwartek, 23 lutego 2012

Wywiad z prezesem SSPL

Wywiad można znaleźć w serwisach wiadomości 24 oraz dziennikarz press.



Michał Gackowski: Proszę opowiedzieć coś o SSPL, skąd się wzięło i dlaczego?
Marcin Siembida: Stowarzyszenie powstało dwa lata przed reaktywowaniem klubu we Lwowie, formalnie zarejestrowaliśmy się w maju ubiegłego roku w Stalowej Woli. Pomysłodawcą są koledzy z Tarnowa, którzy od dłuższego czasu obserwowali i zbierali informacje odnośnie Dumy Lwowa. Los tak chciał, że większość z nich dziś mieszka w Anglii. W stowarzyszeniu zdecydowaną większość stanowią osoby o prawicowo-konserwatywnych poglądach. Zapytacie, dlaczego Pogoń Lwów? Wydaje mi się, że padło akurat na stolicę Galicji, gdyż tamte rejony w naszej działalności patriotyczno-społecznej były zapomniane, teraz to nadrabiamy z nawiązką.

M.G.: Co konkretnego robicie?
M.S.: SSPL zostało powołane do życia, aby wspierać Polaków, mieszkających na Kresach. Mylą się Ci, którzy myślą, że jesteśmy zwykłą brygadą kibiców Pogoni Lwów. Przede wszystkim, mamy pielęgnować wszystko, co pozostało na Kresach bezinteresownie zostawione, dziś przez większość z nas zapomniane. Podjęliśmy rękawice ratowania klubu, gdy wpadł w finansowy dołek, poświęciliśmy sporo czasu, aby usłyszano o nim w Polsce i polskich mediach. Po kilkumiesięcznej walce udało się uzyskać solidnego sponsora, jakim jest PKP Cargo, dlatego temat piłkarski schodzi na drugi plan. Teraz we Lwowie mamy inne zadanie, o wiele trudniejsze. Zjednoczyć mieszkających tam Polaków, aby byli zwartą, jedną, wielką siłą. To podstawa w dzisiejszych czasach, gdzie Banderowcy stawiają sobie pomniki w każdej miejscowości. Dopóki będziemy rozproszeni, cisi, niezdecydowani, nie będziemy warci, aby nas usłyszano. Mam nadzieję, że to się zmieni.

M.G.:Jakie inicjatywy chcielibyście poruszyć w najbliższej przyszłości?
M.S.: Jesteśmy po pierwszym spotkaniu z odradzającym się Junakiem Drohobycz, mogę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony po wizycie u nich. Widzę pewne różnice między Pogonią Lwów a Junakiem, w Pogoni gra część Polaków i część Ukraińców. W Junaku natomiast grają w większości Polacy. To kwestia też podejścia, czy chce się tworzyć wielki klub, który będzie się wspinał w hierarchii futbolu, czy też skromny, ale za to zdecydowanie polski. Szczerze przyznam, że wolałbym, aby był mniejszy, ale za to nasz, ale tutaj wtrącać się nie będę nikomu w jego robotę. SSPL może jedynie monitorować sytuację, i też tak robimy, w końcu jesteśmy głosem kibiców z Polski. Jesteśmy po pierwszych, skromnych rozmowach z Polonią Chmielnicki i Batorym Grodno. Na celowniku mamy również Polonię Wilno, do której wybieramy się w najbliższych tygodniach.

Z rzeczy pozsportowych, myślimy nad renowacją cmentarza w Drohobyczu. Są tam skandaliczne warunki, groby na naszych oczach się walą, potrzebna jest tam natychmiastowa interwencja. Niestety, bez wsparcia osób bezinteresownych i odpowiedniego strumienia pieniędzy nie damy rady, trzeba zorganizować tam wycinkę drzew, trzeba zrekonstruować fotografie na grobach, do których strzelali czerwonoarmiści. W końcu, pójdziemy na wojnę, na noże z władzami Drohobycza o odbudowanie pomnika Grunwaldzkiego. Tego tematu nie odpuścimy, możecie być tego pewni.

M.G.: Czy ograniczacie się tylko do Ukrainy?
M.S.: Tak jak powiedziałem wcześniej, mamy na oku Batorego Grodno i Polonie Wilno. Do końca półrocza chcemy z nimi nawiązać bliższą współpracę, jednak teraz pracujemy nad Polonią Chmielnicki i Junakiem.

M.G.: Czy jesteście powiązani politycznie?
M.S.: Politykowanie zostawmy politykom, a sam fakt, że w stowarzyszeniu jest większość osób o poglądach prawicowych, niezbyt dobrze świadczy o lewicy. Przypisywanie naszej działalności do PiS-u, Solidarnej Polski czy jakiejkolwiek innej partii, nie ma sensu. Gdy zabieramy się do roboty, legitymacje partyjne mnie nie interesują, natomiast, jeśli ktoś będzie chciał upartyjnić SSPL, spotka go niemiła niespodzianka.

M.G.:Na koniec proszę powiedzieć w jaki sposób można wam pomóc?
M.S.:Wszystkie nasze projekty, które wymieniłem, zależą tylko i wyłącznie od finansów, którymi będziemy dysponować. Proszę Państwa o pomoc w współfinansowaniu ich, dołóżcie swoją cegiełkę, nawet skromną. Wszystkie nasze dane znajdziecie na stronie internetowej pogonlwow.pl lub piszcie na maila paulina@pogonlwow.pl. Chcę zachęcić również do pomocy osoby, które nie mają środków finansowych, za to mogą nam zaproponować swoje ręce do pracy, transport bądź nawet usługi remontowe. Wystarczy napisać.

piątek, 10 lutego 2012

Polska Kibolska

Od kilku dni w serwisie wiadomości 24 można przeczytać mój tekst na temat kibiców. Ku memy zaskoczeniu jest jednym z najpopularniejszych tekstów na portalu. Oto on


Gdyby wierzyć mainstremowym mediom problemem numer jeden Polski są hordy kiboli niszczące, co pewien czas nasz kraj i robiące wszytko, by skompromitować nas podczas zbliżającego się Euro w oczach Europy. Czy tak jest naprawdę?

By omówić sprawę kiboli należ poruszyć kilka kwestii. Po pierwsze, kto to jest kibol? Tu pojawia się problem. Kibole u nas ostatnimi czasy strasznie się rozmnożyli i nie trzeba już chodzić na mecze, by być kibolem, można np. być lewackim antyfaszystą, a w TV wystąpi się jako kibol.

W rzeczywistości kibice dzielą się na kilka dość płynnych grup. Pierwsza tzw. janusze to kibice sukcesu pojawiają się w z sukcesami drużyny i wraz z brakiem sukcesów znikają. To grupa najbardziej pożądana przez sponsorów. Z braku przywiązania do klubu kupi największy nawet bubel.

Następnie mamy grupę pikników. Siedzą cichutko na stadionie zajadając kiełbaski jednak wraz kryzysem drużyny nie znikają. Liczy się też dla nich klubowa tradycja. Trzecią grupę stanowią Ultrasi. Zajmują się dopingiem oraz oprawami meczowymi. To oni nadają kolorytu szarym trybunom. Grupa ostatnia to chuligani czyli ci, którzy będą bić się za swój klub. Jak już wspomniałem podział jest dość płynny bywa, ze chuligan jest też ultrasem czy piknik od wielkiego święta pokibicuje.

Kibice a policja

Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się prosta. Kibic to bandyta niszczący stadiony a policjant to stróż prawa. Czy zawsze tak jest? Oczywiście wszelkie dewastacje mienia powinny być karane. Jednak nie można kibiców traktować, jak podludzi. Kibic rzucający w policjanta kamieniem powinien być pociągnięty do odpowiedzialności, kibic spokojnie oglądający spotkanie powinien być traktowany, jak każdy normalny obywatel. Niestety rzeczywistość wygląda inaczej. Udając się na mecz kibic staję się wyjęty spod prawa. Można go okraść, pobić obrażać etc. Jest kibolem jest gorszy niż zwierzę.

Kibola można zabić nawet jeśli ma tylko 13 lat i przeszedł na czerwonym świetle.
Do kibola można strzelać w głowę nawet, gdy przepisy tego zabraniają. Kibola można przetrzymywać wbrew jego woli, mimo iż mamy wolność poruszania się po kraju. Kibolowi można ot tak dla zabawy urządzić "ścieżkę zdrowia", nawet gdy jest znanym dziennikarzem muzycznym. Kibola można pobić nawet wtedy gdy jest kobietą. Z kibolem można zrobić wszytko i tak nikt się o niego nie upomni.
Po takich przygodach nie można oczekiwać, że kibice będą pałali miłością do stróżów prawa.

Podczas moich kibicowskich eskapad zauważyłem, że nasi mundurowi mają olbrzymie problemy nad panowaniem na sobą. Czyżby testy psychologiczne można było między bajki włożyć? Spotkałem się z ostatnim chamstwem i prostactwem. Z drugiej strony trafiałem też na bardzo elokwentnych, miłych i uczynnych funkcjonariuszy, z którymi można było normalnie pogadać i którzy np. z wielką uprzejmością pokierowali mnie na drogę powrotną do Wielkopolski, gdy przyznałem się do słabej znajomości Górnego Śląska. Mamy więc przypadki negatywne, jak i pozytywne. Normalnie, jak w życiu. Dlaczego więc jeśli chodzi o kibiców obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa, a nie indywidualna?

Kibice a media

Dlaczego 11 listopada spalono dwa wozy TVN-u, a kilka dni później podobno zaatakowano wóz Polsatu? Odpowiedź jest prosta. Media traktowane są już jako strona w sporze i kibice bronią się, jak potrafią. Mediów (zwłaszcza tych mainsteamowych) nie interesuje rzetelne przestawienie wydarzeń. Interesują je tylko zadymy, im większe tym lepiej, bo to zwiększa oglądalność. Wszelkie inne aspekty dla nich nie istnieją. Media nie reagowały gdy kibice byli karani za antyrządowe hasła. W kraju, w którym podobno obowiązuje wolność słowa z rożnymi poglądami można się nie zgadzać ale nie wolno zabraniać ich głoszenia!

Media milczały też gdy białoruscy kibice zostali pobici i brutalnie wyrzuceni z meczu koszykówki w Bydgoszczy podczas mistrzostw Europy kobiet, a powodem interwencji było wywieszenie innej flagi niż ta, którą posługuje się reżim Aleksandra Łukaszenki.

Gdzie podziało się oburzenie dziennikarzy gdy 20 sierpnia tego roku na mecz nie został wpuszczony poprzez kaprys ochrony pan Michał Kościecha kibic Widzewa, inwalida pierwszej, grupy któremu przysługuje bezpłatne miejsce na łódzkich trybunach. Przy tak jednostronnym relacjonowaniu wydarzeń dziwienie się, że dziennikarze zostali wrogami kibiców jest niepoważne.

Kolejna kwestia. Skąd się biorą kibole? Czy to łysi panowie w dresach, którzy nie ukończyli podstawówki? Niektórzy pewnie by chcieli żeby tak było. To zamykałoby sprawę. W rzeczywistości jednak kibice rekrutują się z każdej grupy mamy więc osoby bez żadnego wykształcenia oraz takie które mają wyższe. Co więcej z moich obserwacji wynika, że liczba osób z wyższym wykształceniem udzielających się na trybunach rośnie. Według naszego premiera kibice czy też kibole to zasłona dla przestępczości zorganizowanej. Jest to tak wielka bzdura, że nie trzeba by tego aspektu poruszać gdyby... nie widzowie czerpiący wiedzę wprost ze szklanej skrzynki zwanej telewizorem, którzy po części w tę bzdurę uwierzyli. Kibice oczywiście łamią prawo. Tak samo jak łamią je kolejarze, prawnicy lekarze, politycy. W każdej grupie zawodowej znajdą się ludzie krystalicznie uczciwi jak i zwykłe szuje ale nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że każdy (tu proszę wstawić dowolną grupę zawodową) to złodziej. Dlaczego więc w stosunku do kibiców takie zarzuty padają?

Kibice piłkarscy to bandyci
a reszta to anioły. W tym miejscu zazwyczaj przywoływani są kibice siatkarscy, którzy delikatnie mówiąc są typowymi kibicami sukcesu i zostali trochę sztucznie wykreowani. Poza tym każdy kto mieszka w Warszawie może przejść się na mecz siatkarski Legii i obejrzeć kibiców znanych z boisk piłkarskich.

Podobnie jest gdy chodzi o hokej, żużel, koszykówkę, piłkę ręczną czy hokej na trawie. Jednak media nie mówią, że tam mamy kiboli i nikt się tymi dyscyplinami pod względem zadym nie interesuje. Co więcej dochodzi do paradoksów! W Poznaniu w zeszłym roku sekcję piłkarską Warty Poznań przejęła znana z rozbieranych sesji pani Pyżalska, która po kilku miesiącach działalności w klubie postanowiła pozbyć się kiboli. Kibole nie zostali jednak bezdomni. Przenieśli się na sekcje hokeja na trawie tegoż klubu. W tym momencie zdarzył się cud. Wczorajsi kibole zostali najlepszymi kibicami chwalonymi nie tylko przez trenera i laskarzy ale także przez sam związek hokeja. Paradoks polega na tym, że w na hokeju robią dokładnie to samo co na piłce nożnej.

Na polskich stadionach jest niebezpiecznie. Jest to jedna z największych bzdur powtarzana głównie przez ludzi, którzy na meczu nigdy nie byli. Liczba zadym co przyznaje sama policja stale spada. To nie u nas ale w bezpiecznych Włoszech na stadionie w ostatnim czasie zginęli ludzie. Liczba tzw. zdarzeń boiskowych w Polsce i w Anglii jest porównywalna mimo to dziennikarze z uporem maniaka przedstawiają wyspy jako wzór od, którego powinna uczyć się dzika Polska. To w Glasgow a nie w Warszawie po ostatnich derbach zatrzymano ponad czterdzieści osób. Dlaczego więc to nasze stadiony uchodzą za niebezpieczne? Zaryzykowałbym tezę, że wiąże się to z frekwencją. Na wyspach jest ona olbrzymia i ciężko ludziom wmówić niektóre rzeczy skoro zaraz mogą to zweryfikować. U nas niestety poza kilkoma chlubnymi wyjątkami frekwencję mamy mizerną więc kreować rzeczywistość można do woli.

Można by poruszyć jeszcze wiele wątków ale ten felieton rozrósłby się do nieznośnych rozmiarów. Zamiast tego zadam tylko dwa pytania. Dlaczego osoby kreatywne, pomagające kombatantom, pamiętające o rocznicach, wspierające domy dziecka są przedstawiane jako zło, które trzeba wyplenić? Dlaczego w Polsce chuligani wtrącani są do więzień (gdzie dopiero uczą się przestępczego fachu) a w Wielkiej Brytanii utworzono z nich elitarne oddziały spadochronowe?
Odpowiedzi nie oczekuję.