środa, 30 grudnia 2015

Ukraina cz. III

Na kolejną część ukraińskiej opowieści trzeba było czekać kilka miesięcy. Po pierwsze dlatego by emocje rozbuchane go granic wytrzymałości trochę już opadły, po drugie trzeba było poczekać by cała masa propagandowych informacji okazała się tylko... propagandą.

Ostatnią część zakończyłem ucieczką prezydenta.
To czy nowy rządzący przejął ją  legalnie czy nie to już pozostawiam prawnikom. W gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia.
Przewrót kosztował Ukrainę około stu zabitych. Wydawać by się mogło, że nowe władze będą dążyły do uspokojenia sytuacji i próby budowy podstaw normalności na Ukrainie. Jednak nic z tych rzeczy. W rewolucyjnym szale szły dalej.

23 lutego marszałek werchownej rady Ołeksandr Turczynow został wybrany p. o. prezydenta, regionałowie (co zrozumiałe) opuści byłego już prezydenta Janukowycza. W tym momencie trzeba było szukać porozumienia za wszelką cenę,by nie eskalować dalej konfliktu.
 Tymczasem co robi nowa władza? Pierwszego dnia urzędowania kasuje ustawę językową http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ukrainski-parlament-skasowal-ustawe-jezykowa . Jakim durniem trzeba być by zrobić coś takiego? Można opowiadać sobie bajki o jedności, o jednej wielkiej Ukrainie ale fakt jest taki, że czy to się komuś podoba czy nie to państwo jest wielonarodowe. Prawie połowa ludności na co dzień posługuje się językiem rosyjskim a nowa władza, która sama ledwo się trzyma pierwszego dnia prawie połowie ludności kraju mówi jesteście gorsi. Nie chcemy was. W efekcie tego posunięcia jeszcze tego samego dnia od Odessy po Donieck przetoczyły się prorosyjskie demonstrację.

24 lutego 2014 Krym praktycznie oficjalnie mówił już o secesji  http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/szef-sewastopolskiej-milicji-nie-bede-wypelniac-rozkazow-kijowa
 W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę. Jeszcze w zeszłym roku nie warto było dyskutować na temat Krymu bo każda taka próba kończyła się oskarżeniem o rosyjską agenturalność.
Trzeba sobie jasno powiedzieć Ukraina tak jak Białoruś czy Litwa jest jeśli chodzi o granice jest państwem sztucznym. O tym jak będą przebiegać decydowało kilku twardogłowych w Moskwie i tyle. Nie jest to żaden zarzut czy próba wyśmiewania się, takie są fakty. My Polacy mamy zresztą podobnie, to czy na przykład Lwów byłby polski a powiedzmy Białystok radziecki w połowie lat czterdziestych zależało od kaprysu kilku potężnych panów.
Ze spadkiem po ZSRR w postaci sztucznie wyznaczonych granic Ukraina powinna sobie poradzić przez dwie dekady niezależności. Nie zrobiła tego a nowa "patriotyczna" władza postanowiła dolać jeszcze oliwy do ognia.
 Krym został dołączony do Ukrainy w 1954 roku by łatwiej było nim administrować. W gruncie rzeczy nie miało to znaczenia bo upadku ZSRR przecież nie przewidywano.
Dlatego bardzo bolało mnie, że zamiast chłodnej oceny wydarzeń na Krymie mieliśmy rozhisteryzowane wiadomości rodem z jakiegoś prowincjonalnego bazaru a nie z poważnych redakcji.
O ile stronę Ukraińską w pełni rozumiem bo przyłączony w 1954 roku czy to się komuś podoba lub nie Krym był częścią ich państwa i nikt na świecie, absolutnie żadne państwo nie zgodziłoby się tak po prostu na próbę oderwania części terytorium. Histeria propagandowa też jest zrozumiała. Jakoś musieli spróbować ukryć chaos nastały w kraju.
Nie rozumiem zupełnie natomiast reakcji strony polskiej. Zarówno rządu,opozycji jak i większości dziennikarzy. Najpierw hurtem poparto majdan, nie potrafiąc przewidzieć chaosu jaki nastąpi. Wszelkie zgłoszenia obecności banderowców były albo przemilczane albo bagatelizowane. W sprawie Krymu zapanowała taka histeria jakby to przynajmniej pół Polski Putin zabierał. Znów jakakolwiek dyskusja była ucinana a łatka ruskiego agenta była przypinana każdemu kto miał odmienne zdanie. Poza tym powiedzmy sobie szczerze Polska jeśli chodzi o Krym ostatni raz interesy robiła tam kilkaset lat temu.

Zanim napiszę kolejne zdania zaznaczam: żadnym rosyjskim agentem nie jestem. Tak mam znajomych Rosjan tak jak i znajomych Ukraińców. Nie opowiadam się po żadnej ze stron konfliktu. Po prostu analizuję sytuację.

Jeśli chodzi o Krym strona Rosyjska rozegrała sprawę półwyspu po mistrzowsku. Rosja pokazała, że pod pewnymi względami jest w pełni normalnym państwem przygotowanym na wszystko. Nadarzyła się okazja więc Rosja skorzystała. Tak powinny funkcjonować państwa.
Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację. W wyniku splotu nieoczekiwanych wcześniej zdarzeń Wileńszczyzna jutro może powrócić do Polski (sytuacja czysto teoretyczna, nie wzywam do rozbioru Litwy). Co się dzieje? Nic! Bo Polska byłaby na taki scenariusz kompletnie nieprzygotowana. Na tym polega różnica. Normalne państwo powinni planować nie co zrobi jutro ale co zrobi za pięćdziesiąt lat nawet jeśli 99% tych planów pójdzie do kosza. Tego nie robi Polska a robi to między innymi Rosja co zamiast ze zrozumieniem spotyka się z  oburzeniem.
Wróćmy jednak na Krym.
To Ukraińcy sami rozpętali chaos majdanowy. Naprawdę chyba najbardziej naiwni mogli podejrzewać, że ich wschodni sąsiad z tego nie skorzysta. To, że do majdanu w Kijowie rosyjskie służby dorzuciły swoje pięć groszy jest więcej jak pewne. To, że po kolejnym prezencie ze strony władz Ukrainy w postaci skasowania ustawy językowej Kreml inspirował prorosyjskie demonstracje również jest pewne. Jednak o czym zapominają polskie media gdyby nie to, że żyją tam miliony rosyjskojęzycznych ludzi, gdyby nie to, że nie kochają władzy  w Kijowie żadna siła nie byłaby w stanie wyprowadzić ich na ulicę. Taka jest prawda zaklinanie rzeczywistości nic nie da. Było to sondowanie przez Rosję A nastrojów, B rzeczywistego zakresu władzy włodarzy z Kijowa. Sonda zapewne bardzo ich zadowoliła. Poszła więc dalej wprowadzając pod koniec lutego chaos na Krymie i sprawdzając możliwość oderwania regionu.
Kilka przykładów: http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/krym-zajeto-parlament-i-rzad-wywieszono-rosyjskie-flagi
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/uzbrojeni-ludzie-drogi-na-krym-video
http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/flota-czarnomorska-zablokowala-lotnisko-w-sewastopolu-uzbrojeni-ludzie-zajeli-lotnisko-w-symferopolu
Odpowiedzią władz z Kijowa były niczym nie poparte groźby co znów tylko utwierdziło Rosjan by pójść krok dalej. Do 28 lutego wojska rosyjskie w zasadzie bez jednego wystrzału zajęły Krym.
Wkrótce przeprowadzono referendum i oficjalnie przyłączono Krym do Rosji. I tyle koniec historii. Krym jest rosyjski. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba tylko uczciwie przyznać, że wbrew propagandzie płynącej z Kijowa Krym zawsze był mocno separatystyczny, już w 1991 roku podjął nieudaną próbę oderwania się od Ukrainy. Krym w większości zamieszkany jest przez Rosjan a największa proukraińską grupą są...Tatarzy.
Tutaj pytanie do strony polskiej. Dlaczego mielibyśmy umierać za Krym skoro nie chcieli zrobić tego sami Ukraińcy.

Na koniec smutna refleksja. Prawie dwa lata temu straciłem kilku znajomych z Ukrainy, którzy ogłosili mnie ruskim agentem lub po prostu głupcem. Co takiego zrobiłem? Otóż po pierwsze uparcie twierdziłem, że Ukrainy nikt do UE nie przyjmie bo po pierwsze nikt jej tak naprawdę tak nie chce po drugie UE ma teraz ważniejsze problemy niż jakaś tam Ukraina.
Dalej. Wbrew moim znajomym z Podola twierdziłem, że USA nie wypowie wojny Rosji ani nie wprowadzi swoich wojsk na Krym. Że nikt absolutnie nikt poza deklaracjami nie zaryzykuje swoich interesów w imię Sewastopola. Dziś prawie dwa lata po tych wydarzeniach okazuje się, że ja jak i reszta agenturalnych oszołomów miała rację...

piątek, 25 grudnia 2015

Bóg się rodzi

Życząc wszystkim czytelnikom tego bloga wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku wklejam drobną ciekawostkę.
Ta "kartka świąteczna" poniżej to strona tytułowa wydawanego w Londynie Dziennika Polskiego z wigilii 1940 roku.


poniedziałek, 16 listopada 2015

Trochę statystyki.

Do tej pory blog odwiedziło 2316 osób.

Największą popularnością cieszą się posty powyborcze choć tu statystyka może być zachwiana bo na tym blogu by przeczytać post w całości nie trzeba w niego klikać.

Blog odwiedzały osoby przebywające nawet w Japonii czy na Republice Chińskiej na Tajwanie.
Najczęściej odwiedzali go jednak ludzie z:
Polski 1240
Stanów Zjednoczonych 287 (choć  w tym wypadku kilkadziesiąt odwiedzin to program szpiegujący)
Wielkiej Brytanii 277
Rosji 128 (znów przynajmniej kilkanaście odwiedzin to "szpiedzy")
Francji 85
Niemiec 65
Ukrainy 49
Litwy 23
Irlandii 19
Turcji 18

Wszystkim odwiedzającym oraz garstce czytających regularnie serdecznie dziękuję.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Upadek człowieka uczciwego.

Dziś artykuł z zeszłorocznego Wprost o Romanie Giertychu. Trudno mi uwierzyć, że za osobą, która tak zaprzedała się mamonie (chyba) kiedyś poszedłbym wszędzie.




sobota, 31 października 2015

Blog i służby specjalne

Dziś krótko o służbach specjalnych. Konkretnie o szpiegowaniu przez nie naszej aktywności w sieci.

Mniej więcej kilkanaście ostatnich postów (wcześniej nie zwracałem na to uwagi) zostało przeczytane przez mojego "fana" z USA. Początkowo myślałem, że mam realnego czytelnika z USA. Po pewnym czasie jednak zacząłem sprawdzać jak szybko osoba ta"czyta" moje posty po publikacji. Było to zawsze od kilku sekund do najdalej kilku minut. Nikt nie monitoruje czyjegoś bloga przez 24 godziny doszedłem więc do wniosku, że moje posty "czyta" program szpiegujący z USA działający na rzecz tamtejszych służb.

Wiemy przecież, że tamtejsze służby czytają przynajmniej część maili swoich obywateli dlaczego nie mieliby więc sprawdzać mojego bloga. Pytanie tylko na ile legalne jest szpiegowanie działalności kogoś kto nie publikuje z terytorium USA?

Oczywiści USA nie jest jedynym krajem szpiegującym. Nie zapominajmy o Rosji. Rosja jednak ma wyraźnie lepszych informatyków. Nie czyta wszystkiego na ślepo. By zasłużyć sobie na "odwiedziny" ich programu trzeba poruszać konkretną tematykę czy ściślej mówiąc używać odpowiednich słów kluczy. Mój post o historii filmu na przykład był zignorowany przez stronę rosyjską ale już posty dotyczące kresów czy sytuacji na Ukrainie już nie.

Pozdrawiam serdecznie.
Pamiętajcie Wielki Brat czuwa.


wtorek, 27 października 2015

Wybory parlamentarne 2015

25 października odbyły się wybory parlamentarne. Dla mnie osobiście wybory pełne nadziei. Nie ukrywam, że czekam na światełko w tunelu pozwalające na powrót do kraju. Czekałem na wpuszczenie do parlamentu świeżej krwi i odsunięcie wreszcie od władzy znienawidzonej PO.

Na początek frekwencja. Wyniosła ponad 51% czyli o około dwa procent więcej niż przed 4 laty. Znów pół kraju pokazało, że ma los ojczyzny w poważaniu.
Tak wiem nie było na kogo głosować. Nasłuchałem się tego od tak zwanych przeciętnych wyborców i tym razem. Tylko skoro nie było na kogo głosować jakim cudem znalazłem bez problemu kilka osób zasługujących na mój głos. Miałem problem bo z tego grona mogłem wybrać tylko jedną.
Pytanie więc ile taki przeciętny wyborca poświęcił czasu na zapoznanie się z komitetami i kandydatami?
Tak wiem nie było czasu bo akurat puszczali "Taniec z gwiazdami".

Podsumowanie:

KWW Obywatele do parlamentu - 0,01%
KWW Ruch społeczny Rzeczpospolitej Polskiej - 0,03%
Samoobrona - 0,03%
KNP - 0,03%
KWW Grzegorza Brauna "Szczęść Boże" - 0,09
KWW JOW bezpartyjni - 0.1%
KWW Zjednoczeni dla Śląska - 0,12%
KWW Mniejszość Niemiecka - 0,18%
KWW Zbigniewa Stonogi - 0,28%
9 list które łącznie uzyskały 0,8%. Nie mnie oceniać jaki jest sens wystawiać listy na przykład w trzech okręgach. Połowę z tych 0,8% uzyskały komitety prawicowe. 0,4% to wynik symboliczny jednak w kontekście wyników wyborczych nawet tak słaby rezultat mógłby pomóc pozostałym komitetom prawicowym. W obecnej sytuacji głosy te poszły całkowicie w błoto.

Partia Razem -3,62% - czerwone skurwysyny, dalszy komentarz zbędny.

KORWiN - 4,76%  Kolejny wielki sukces JKM a zarazem najdotkliwsza porażka. KORWiN jest pierwszym przegranym. Poglądów JKM czy Wiplera  nie ma co komentować. Są powszechnie znane. Pozostaje wielkie rozgoryczenie, że się nie udało a zabrakło tak niewiele.
 Komentując wynik nie mogę nie zahaczyć o nasze kochane media.
Podczas wieczoru wyborczego dziennikarzyna Piotr Kraśko zaczął pytać gdzie leżą przyczyny porażki JKM bo wynik jest znacznie gorszy niż podczas wyborów do parlamentu europejskiego. Nie był to pierwszy raz gdy nasi dziennikarze zachowywali się jak totalni analfabeci. Otóż nigdy partia  reprezentowana przez JKM nie uzyskała tak wysokiego wyniku jak teraz. Dotychczasowym rekordem było 440 tysięcy głosów na UPR w 1993 roku co dało 3,2%. Podczas wyborów do parlamentu europejskiego KNP reprezentowane przez JKM uzyskało już 505 tysięcy co przy bardzo słabej frekwencji przełożyło się na 7,15%. Na obecne  4,76% złożyło się aż 723 tysiące glosujących. O żadnym odwrocie w przypadku pozyskania 200 tysięcy nowych wyborców nie ma więc mowy. Panie Kraśko słyszał pan kiedyś o takim wynalazku jak frekwencja?

Pytanie co dalej z formacją JKM. Złośliwe głosy, że to formacja gimnazjalistów można między bajki włożyć. Elektorat stale rośnie. Jednak czy uda się go utrzymać. W przyszłym roku nie będzie wyborów. Lider jest coraz starszy a przynajmniej część sympatyków ma obecnie gdzie odpłynąć.

PSL - 5,13%  Gdyby ktoś jeszcze  nie wiedział to PSL to właśnie ta partia, która zeszmaciła doszczętnie wielką historię ruchu ludowego.  Partia bez elektoratu na którą głosują jej klienci to jest ludzie, którzy poobsadzali wszelkie agencje i urzędy rolne oraz ich rodziny. Miejmy nadzieję, że będzie to już ich ostatnia kadencja. Witos w grobie się przewraca.

Zjednoczona Lewica - 7,55%  Bardzo dobra wiadomość. Jako, że ZL to koalicja nie przekroczyła 8% progu wyborczego. Ogromne rozczarowanie w ich obozie pokazujące jak dalece oderwani są od rzeczywistości. Ich elektorat gasł od kilku lat  bo to ludzie w większości starsi z sentymentem do PRLu. Natomiast nowych pozyskiwali mało bo niewielu Polaków obchodzi pieprzenie o gender, feminizmie i wyrównywaniu szans nie wiadomo czego.

Nowoczesna.pl - 7,60% Twór odpadów z PO i dawnej UW. Niesamowicie pompowany medialnie. Efekt - prawie 8% naiwniaków przy urnach.

Kukiz15 - 8,81% ponad milion trzysta tysięcy głosów. Mówiąc szczerze nie wiem co o  tym myśleć. To, że Paweł Kukiz jest uczciwym człowiekiem nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości. Pytanie brzmi czy nadaje się on na rasowego polityka. Pamiętajmy jak często zmienia zdanie na wszelakie tematy. Kolejną rzeczą jest jego ruch. Wprowadza ponad 40 posłów ale nie oszukujmy się jest to troszkę zbieranina.
Sam mimo, że na liście warszawskiej widziałem kilka nazwisk bardzo porządnych ludzi nie zdecydowałem się głosować na tę listę by nie wprowadzić do sejmu na przykład Liroya.
Jak się okazało moje obawy były słuszne. Liroy został posłem.
Tyle o obawach i minusach dotyczących ruchu Kukiz15.
Czas na plusy.
Z jego list starowały bliskie memu sercu osoby z KNP, UPR i RN.
I tak serdecznie gratuluję zdobycia mandatu poselskiego:
Jackowi Wilkowi z KNP
Adamowi Andruszkiewiczowi z RN/MW
Sylwestrowi Chruszczowi z RN
Tomaszowi Rzymkowskiemu z RN
Robertowi Winnickiemu prezesowi RN
Bartoszowi Jóźwiakowi prezesowi UPR
Markowi Jakubiakowi prezesowi Ciechana
Ta siódemka plus pewnie kilku posłów z PiS to reprezentacja prawicy w nowym sejmie. Mało ale jeśli przyjmiemy, że to początek budowania poważnej formacji prawicowej musi wystarczyć. Panowie swą pracą musicie sprawić by za 4 lata takich jak wy było znacznie więcej.

PO - 24,09% Niby ponieśli porażkę. Ja jednak wciąż nie mogę uwierzyć, że w Polsce jest aż tylu idiotów, którzy po 8 latach kompromitacji wciąż chcą na nich głosować. Efekt straszenia PiSem wciąż na wielu działa.

PiS - 37,58% Mają swoje wymarzone samodzielne rządy. Trochę mi ich szkoda. Mają słabego lidera ,który w oczach lemingów jest co najmniej Łukaszenką. Mają mocno socjalny program a w mediach uchodzą za prawicę. Są prounijni a nazywa się ich sceptykami. Często ich bronię bo nie mogę znieść sytuacji gdy po 8 latach rządów platformy lemingi reagują ze strachem bo przyjdzie zły Kaczor i zje nasze dzieci. Powiedzmy sobie szczerze większość zarzutów wobec PiS to jakieś bzdury na żenującym poziomie.
PiS jest mniejszym złem tylko dlatego, że jego rządy to 4 lata marazmu. Zamiast rozwoju gospodarki mamy jakieś obietnice 500 zł na dziecko i inne tego typu kwiatki. PiS jest oczywiście lepszy niż PO jednak do dobrej dynamicznej formacji dużo mu brakuje.

P.S.

Patrząc na wyniki wyborów nie mogę nadziwić się pędowi ku samobójstwu Polaków. O ile duże ośrodki głosowały w miarę poprawnie o tyle tak zwana Polska powiatowa, która jest przecież w znacznie gorszym położeniu robiła wszystko by mieć jak najgorszą przyszłość.
Przykłady?
Proszę bardzo. Hajnówka i 20%! oddanych na ZL.
Powiat Rawicki, którego pochodzę. PO 28%, PSL 10%, ZL 9%.
Jest źle ale chcemy by było jeszcze gorzej?

P.S.II

Zagranica.
Zagranica po raz kolejny zagłosowała inaczej niż kraj. Nie wiem czy jest to efekt osłabionego działania polskich mediów czy stykanie się na co dzień z innym nie postkomunistycznym otoczeniem.
Wyniki zagranica:
PiS - 33,61%
PO - 18,5%
Kukiz15 - 15,3%
KORWiN - 12,5%
Nowoczesna.pl - 9,2%
Razem - 5,6%
Pozostali poniżej progu.
Wyniki UK:
Kukiz15 - 24%
PiS - 22,8%
KORWiN - 20%
PO - 14,9%
Nowoczesna.pl - 7,9%
Razem - 5,3%
Reszta poniżej progu.



wtorek, 20 października 2015

Trochę o filmie cz. III

W roku 1909 można było odnieść wrażenie, że kino to wynalazek równie stary jak na przykład prasa.
Kina wyrastały jak grzyby po deszczu a filmy kręcono na wszystkich kontynentach. Główne jednak ośrodki to Wielka Brytania, Francja, Stany zjednoczone i uwaga Japonia. Tak, tak Japonia. Kraj kwitnącej wiśni zakochał się  w kinie. Dość powiedzieć, że ich aktor Matsunosuke Onoe miał status bożyszcza porównywalnego z dzisiejszymi gwiazdami holywood a do śmierci w 1925 roku zagrał w około tysiącu produkcji! Daje to wyobrażenie o tym jak wiele kręcono na dalekim wschodzie.

No właśnie co z tymi produkcjami?
Czasy jednominutowych filmików to już prehistoria.
Z drugiej strony na dwugodzinne produkcje trzeba będzie jeszcze poczekać. Kręci się filmy trwające mniej więcej od 10 do 30 minut.
Warto też parę słów poświęcić grze aktorskiej. Kilkakrotnie już słyszałem, że gra ta jest  co najmniej dziwna. Otóż. Mamy erę kina niemego. Stopniowo wprowadzane są napisy do filmów jednak aktorzy wciąż  muszą grać tak by nawet najbardziej oporny widz zorientował co w danej chwili robią lub jakie targają nimi emocje.

W 1909 roku warto zwrócić uwagę na bardzo płodnego reżysera Dawida Warka Griffitha w samym tylko opisywanym tu roku nakręcił kilkadziesiąt filmów. Kilka lat później wyreżyseruje produkcje, które zapewnią mu stałe miejsce w historii kina.

Rok 1910 nie przynosi niczego przełomowego.
W Wielkiej Brytanii powstaje pierwsza w dziejach kronika filmowa natomiast za oceanem obserwujemy narodziny pierwszej zachodniej (wspominałem powyżej o japońskim aktorze) wielkiej gwiazdy kina. Była to (na zdjęciu obok) pochodząca z Kanady Florence Lawrence. W przemyśle filmowym aktywna była już od kilku lat. Przełom przyniosło jej jednak  związanie się w 1909 roku z Independent Moving Pictures Compny IMP żydowskiego filmowca Carla Laemmle (IMP kilka lat później będzie jedną z trzech części składowych dających początek Universal Pictures). Pod jego skrzydłami jej kariera nabrała rozpędu. W roku 1910 Florence osiągnęła już status wielkiej gwiazdy, którego nie oddała przez kilka kolejnych lat. Do końca życia w 1938 roku zgrała w blisko 300 filmach!

Polska.
Nasz kraj w opisywanych latach nie należał do wolnego świata. Po zakazie wyświetlania "Kultury Pruskiej" następują dwa lata posuchy podczas których nie nakręcono żadnej produkcji.


Najciekawsze produkcje.
Rok 1909
-The Airship Destroyer
- Oliver Twist - pierwsza w dziejach ekranizacja
- A Midsummer Night's Dream
https://www.youtube.com/watch?v=RBDlU_A032U
D. W. Griffith:
 - Edgar Allen Poe
https://www.youtube.com/watch?v=USVkU0KnwQo
 - The Country doctor
- A Corner in wheat
- A Drunkard's reformation
https://www.youtube.com/watch?v=THsc4HPxnAs
- The Hessian Renegades
https://archive.org/details/HessianRenegades
- Lady Helen escapade
- Resurrection
https://archive.org/details/Resurrection_201401
- The Lonely villa
- ATrap for Santa Claus
https://www.youtube.com/watch?v=2TMH0Y7TrGg
Georges Melies - The Diabolic tenant
James Stuart Blackton - Princess Nicotine lub The Smoky fairy

Rok 1910
- Den Hvide Slavenhandel - duński melodramat będący pierwszym na świecie filmem opisującym zjawisko prostytucji
- Abraham Lincoln Clemency
- Alicja w krainie czarów
- Am Abend (Niemiecki)
- The Blue bird
- A Christmas Carol
- Frankenstein (pierwszy pełnokrwisty horror)
https://archive.org/details/Frankenstein_628
- Czarnoksiężnik z OZ
https://www.youtube.com/watch?v=w3NZCsjcDZc
-Afgrunden - duński film zakazany w Stanach Zjednoczonych ze względu na erotyzm
https://archive.org/details/Afgrunden_1910
- White fawn's devotion
https://archive.org/details/white_fawn_1910
-Thunderbolt (Australijski)
https://www.youtube.com/watch?v=Lxx_jlfUcGk
- A Lad from old Ireland
https://www.youtube.com/watch?v=0YgJikVi23Y
D. W. Griffith:
- As it is in life
https://archive.org/details/AsItIsInLife
- In old California
- In the border states
https://www.youtube.com/watch?v=OoOIdF8JtfI
- The Unchanging sea


czwartek, 17 września 2015

Pamiętnik emigranta

To było prawie trzy lata temu. Dokładnie 11 listopada. Pamiętam smutek jaki mnie ogarnął gdy samolot oderwał się od ziemi. Dokładnie rok wcześniej byłem na marszu niepodległości a teraz opuszczałem ojczyznę.
Wbrew temu co twierdzi wierchuszka PO emigracja to nie był mój wybór a raczej smutna konieczność.
Latem gdy na Polonię Wilno pojechałem w dziurawych butach (wybór był prosty albo nowe buty albo Polonia) powiedziałem sobie dość. Trzeba wyjechać, spróbować coś zmienić.

Heathrow

Ogromne lotnisko. Jednak nie ten fakt przykuł moją uwagę a pewien szczegół. Otóż bardzo poważny odsetek pracowników lotniska stanowili przybysze z dawnych Indii brytyjskich. Ale ich dużo pomyślałem wtedy.
Nasz tymczasowy dom (wyjechałem z narzeczoną) mieliśmy w 6 strefie na samych obrzeżach Wielkiego Londynu. Gdyby się uprzeć to idąc piechotą w 20 minut można by wyjść z miasta.
Ze względu na to, że nasz dom znajdował się w szóstej strefie a więc całkiem niedaleko lotniska zamiast na metro udaliśmy się na dworzec autobusowy na lotnisku. Tu przybysze spoza Europy stanowili już dobre 50%  oczekujących a rdzennych anglików było może z 10%. Gdyby nie czerwony piętrowy autobus nie miałbym pewności czy na pewno jestem w zjednoczonym królestwie.

Zakupy

Po wstępnym zaaklimatyzowaniu się w nowym domu trzeba było wyjść na zakupy, kupić podstawowe rzeczy. Nie są to lata 80te więc nie zachwycałem się centrami handlowymi  szóstej strefy. Niczym nie różnią się od naszych. Moją uwagę przykuli skauci. Byli bardzo widoczni, zbierali datki bo 11 listopada to również święto w Wielkiej Brytanii. Tu rzuciła się pierwsza różnica między UK a Polską. Nikt ich nie obchodził szerokim łukiem jak czasem naszych harcerzy. Prawie każdy rzucał drobne  datki a wielu miało wpięte maki,symbol tragedii pierwszej wojny. To święto to nie było tylko dzień wolny od pracy. Ono rzeczywiście funkcjonowało w świadomości ludzi.

Praca

Pierwsze dwa dni spędziłem na oglądaniu telewizji. Nic mi się nie podobało. Krytykowałem stare metro, wszędobylski brud. Miałem nadzieję, że nie będzie żadnej pracy. Chciałem wracać.
W końcu jednak przemogłem się i ruszyłem na jej poszukiwanie. Okazało się, że w Londynie są też ładne dzielnice, zdecydowanie brytyjskie czy może raczej europejskie.
Zacząłem więc chodzić od jednej agencji pracy do drugiej i w nich przeżyłem prawdziwy szok kulturowy.
Na początku myślałem, że to żarty jednak w każdej kolejnej schemat zachowań  był podobny. Zawsze pytano jak długo jestem w UK. Gdy odpowiadałem, że dopiero przyjechałem zaczynały się schody. Nie  było dla mnie pracy bo... Londyn to duże miasto i nie będę się umiał po nim poruszać. Nie było pracy bo skoro przyjechałem to zaraz mogę wyjechać. Nie było pracy bo nie pracowałem na wyspach. Ktoś powie a praca w Polsce? Otóż to co robiłem w Polsce pań w agencji w ogóle nie interesowało. Jak więc się stało, że jednak znalazłem pracę? Jestem tu prawie trzy lata muszę coś więc robić. Otóż w jednej z agencji pracy trafiłem na Słowaczkę, w drugiej na Polkę. Pani ze Słowacji powiedziała w historii pracy wpisz cokolwiek, nikt tego nie będzie sprawdzał. Mamy proste prace magazynowe na pewno sobie poradzisz. Polka zachowała się podobnie jednak dodatkowo przyniosła test matematyczny. Test na poziomie ośmiolatka. Były tam bardzo trudne zadania. Na przykład jeśli mam pięć jabłek i cztery gruszki to ile mam owoców? Gdy go zobaczyłem zaniemówiłem na co polska pracownica agencji powiedziała "Nie patrz tak, zdarzali się ludzie którzy tego nie przechodzili". Będzie ciekawie pomyślałem.
Po rejestracji w agencjach pracy pozostało już tylko czekanie na telefon. Do swej pierwszej pracy na wyspach poszedłem jedenaście dni od przyjazdu. Wynik całkiem przyzwoity.

Podsumowanie

Są tacy, którzy wyjeżdżają bo chcą, Bo w ojczyźnie nic ich nie trzyma jednak większość wcale nie chce wyjeżdżać i robi to zmuszona sytuacją ekonomiczną. Jak wspomniałem na początku wszelkie twierdzenia na temat emigracji wygłaszane przez wierchuszkę PO są szczytem bezczelności.
Wielka Brytania jest pogrążona w kryzysie i najlepsze lata ma chyba za sobą. Jednak to w kraju pogrążonym w kryzysie, gdzie nie mówi się w moim ojczystym języku, bez znajomości znalazłem pracę już po 11 dniach. W Polsce której gospodarka podobno wciąż pędzi do przodu ludzie szukają pracy miesiącami.
Jak wygląda praca, jacy są angielscy pracownicy opowiem następnym razem.

wtorek, 15 września 2015

Kresowi marynarze

Dziś wrzucam teks dotyczący floty pińskiej.
To raczej nie funkcjonujące w powszechnej świadomości miasto przed wojną było siedzibą autentycznej floty wojennej. Jest to kolejny przykład pokazujący jakim karłem jest III RP jeśli porównamy ją z II RP.






sobota, 13 czerwca 2015

O Polakach zdobywcach Syberii.

Artykuł pochodzi z "Uwarzam Rze" sprzed roku. Ma więc status archiwalny.






piątek, 12 czerwca 2015

25 lat Polonii Wilno

W sobotę 6 czerwca w Domu Polskim w Wilnie odbyła się uroczystość z okazji 25 lecia Polonii Wilno w której miałem zaszczyt wziąć udział.
Jak przebiegało samo rocznicowe spotkanie rozpisywać się nie będę gdyż dobrze zrobiły to lokalne media do których odsyłam.

Ze swojej strony napiszę tylko, że jeśli komuś leży na sercu sport kresowy i rozwój tamtejszej młodzieży to Polonia wciąż czeka na sponsora. W przeciwnym razie kolejnych 25 lat może nie być.

Relacje:

http://zw.lt/sport/25-lecie-klubu-sportowego-polonia-w-dkp/

http://www.wilnoteka.lt/pl/tresc/henryk-mazul-spacerek-przez-25-lat-polonii


Jeden z gości z PKOL pan Dariusz Goździak:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dariusz_Go%C5%BAdziak


Pamiątkowy medal z okazji 25 lecia Polonii Wilno wręczany za zasługi dla klubu.


Oryginalny proporczyk, który podarował mi prezes klubu Stefan Kimso.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Po wyborach 2015

5 lat temu opisałem wyniki wyborów prezydenckich. Dziś podsumowanie pierwszej i drugiej rundy najnowszych wyborów prezydenckich.

Na początek frekwencja.
 W pierwszej rundzie wyniosła 48,96% a w drugiej 55,34%. Przeciętnie. Wydaje się, że część społeczeństwa postanowiła zostać w domu w ramach protestu lub bo po prostu mieli te wybory w głębokim poważaniu. Wbrew temu co mówi część tak zwanych "ekspertów" dla kraju im niższa frekwencja tym lepiej. Utopijne założenie systemu demokratycznego zakłada, że każdy ma jakieś przekonania, poglądy, każdy powinien czuć odpowiedzialność za losy kraju itp. Jest  to oczywiście kompletna bzdura. Utopia sobie praktyka sobie. Prawda jest taka, że im niższa frekwencja tym większe szanse na zaistnienie sensownych kandydatów. Im wyższa frekwencja tym więcej głosów oddanych z powodów takich jak na przykład: "lubię go", "jest przystojny", "ma ładny krawat" itp.

Kandydaci i wyniki.

Miejsce 11

Tanajno Paweł. 29785 głosów czyli 0,20%.
Przedstawiciel utopijnej lewicującej formacji. Oglądając debatę prezydencką zobaczyłem kandydata, który nieco miota się w poglądach i jest agresywny wobec kontrkandydatów niezależnie od frakcji.

Miejsce 10

Jacek Wilk. 68186 głosów czyli 0,46%.
Pierwszy z kandydatów prawicy. Konkretny, rzeczowy jednak startujący trochę na siłę. Po wolcie Janusza Krowin-Mikke chcąc nie chcąc musiał startować reprezentował w końcu formację zasiadającą w PE. Zważywszy na okoliczności i właściwie brak kampanii wynik należy uznać za przyzwoity.

Miejsce 9

Marian Kowalski.77630 głosów czyli 0,52%.
Drugi kandydat prawicy. Miał bardzo solidną kampanię. Wbrew temu co pisali moi koledzy narodowcy nie zachwycał. Był solidny ale nie błyskotliwy.  Nieco ponad pół procent to spore rozczarowywanie. Sam liczyłem na uzyskanie 2-3% głosów. Tymczasem Kowalski uzyskał mniej więcej połowę głosów marszu niepodległości. To chyba problem całego ruchu narodowego, który wciąż powtarza, że jest bardzo młodą formacją ale czas mija a ruch powoli staje się towarzystwem marszy i pomników nie potrafiącym ściągnąć głosów własnego elektoratu, który już dziś liczy znacznie więcej niż uzyskane przez Kowalskiego pół procent.

Miejsce 8

Grzegorz Braun. 124132 głosów czyli 0,83%.
Trzeci kandydat prawicy. Bardzo przyzwoity wynik przy bardzo nieładnej kampanii. Majaczenie o złych Żydach, masonach itp. podczas debaty prezydenckiej w TVP raczej ośmiesza prawicę niż przysparza jej zwolenników.

Miejsce 7

Janusz Palikot. 211242 głosów czyli 1,42%.
Jeden z ostatnich popisów klauna.

Miejsce 6

Adam Jarubas. 236761 głosów czyli 1,60%.
Kandydat PSLu kandydował chyba tylko dlatego, że formacji parlamentarnej nie wypadało nikogo nie wystawiać.

Miejsce 5

Magdalena Ogórek. 353883 głosów czyli 2,38%.
Kompromitacja SLD ale czego się spodziewać jeśli wystawia się kobietę bez wiedzy, charyzmy dodatkowo pletącą jakieś feministyczne bzdury.

Miejsce 4

Janusz Korwin-Mikke 486084 głosy czyli 3,26%.
Czwarty kandydat prawicy. Prawie pół miliona głosów. Najlepszy wynik w historii (choć mam wrażenie, że część zwolenników wybrała młodszego Kukiza gdy ten zaczął notować w sondażach wyniki powyżej błędu statystycznego). Korwina nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. O ile na premiera nie nadaje się kompletnie ze względu chociażby na swój egocentryzm o tyle prezydentem byłby ciekawym.
Jedno jest pewne. Przez 20 lat nazywano go klaunem a dziś co wybory notuje lepszy wynik i to w sytuacji gdy kandydatów o podobnych poglądach jest więcej. To dobry prognostyk na przyszłość choć chyba już nie dla pana Janusza.

Miejsce 3

Paweł Kukiz. 3099079 czyli 20,80%.
Czarny koń wyborów. Człowiek, który pokazał środkowy palec sondażom. Kukiz choć nieco naiwny jest uczciwy do bólu. Kukiz ,który wyskoczył praktycznie znikąd zdobywając ponad 3 miliony głosów pokazał jak silne zmęczenie jest sztuczną wojną między PiSem a PO i jak wiele może ugrać kandydat spoza tego zamkniętego kręgu. Można go śmiało uznać za kandydata prawicy choć moim zdaniem spokojnie połowę głosów dostał od ludzi, którzy nie chcieli widzieć w fotelu prezydenckim nikogo z przedstawicieli głównych partii. Problemem Kukiza jest to, że nie jest politykiem. To co miało być jego atutem jest jednocześnie minusem. Ten kandydat zapala się do jakiegoś pomysłu i ślepo w niego wierzy jak np. w JOW. Musi się poparzyć jak w sprawie Ukrainy by zmienić zdanie co dla poważnego polityka chcącego kierować krajem może mieć poważne skutki.

Miejsce 2

Bronisław Komorowski. 5031060 głosów czyli 33,77%.
Krótko. Jakim cudem znalazło się 5 milionów idiotów chcących głosować na tego imbecyla?

Miejsce 1

Andrzej Duda. 5179092 głosy czyli 34,76%.
Niewielkie zwycięstwo nad Komorowskim, które zwiastowało zwycięstwo również w drugiej turze bo tylko niepoprawny optymista wierzyłby, że zwolennicy Kukiza nie poprą Komorowskiego.
Duda zwyciężył ale mimo poparcia większości mediów dla ustępującego prezydenta pokonanie Komorowskiego nie jest niczym niezwykłym. Ustępujący prezydent nie jest tytanem intelektu, zalicza wpadkę za wpadką dodatkowo prowadził kampanię polegającą na unikaniu wyborców.
Duda prowadził kampanię słabą, polegającą głównie na atakowaniu PO. Był sztuczny, jakby wyuczony. Moim zdaniem może to być ostatni mainstreamowy prezydent. Za 5 lat wygra wreszcie kandydat niezależny.


Zagranica.

Wyniki wyborów na granicą różnią się dość znacznie.
Po pierwsze z wynikiem 38% wygrał Kukiz (W Wielkiej Brytanii Kukiz zdobył 53%). Komorowski miał 21%. Korwin prawie 10%  a kandydat PSLu przegrał nawet z Pawłem Tanajno.
Skąd ta różnica? Moim zdaniem powody są dwa. Pierwszy. Głosowanie za granicą nie jest takie proste. wymaga troszkę wysiłku więc głosują ci którzy chcą a nie ci którzy spacerowali akurat obok lokalu wyborczego. Drugi powód. Ludzie na obczyźnie rzadziej czerpią wiedzę o kraju z reżimowych mediów stąd mają inny osąd rzeczywistości.

Prognostyk na przyszłość.

Jeśli zaliczyć połowę głosów Pawła Kukiza jako głosy świadomej prawicy to prawa strona  mocy zdobyła 16% głosów. Najlepszy wynik wyborów. Dobrze to wróży na przyszłość. Już dziś 16% dawałoby trzecie miejsce w parlamencie a ten elektorat będzie rosnąć. RN, KNP do roboty!!








piątek, 10 kwietnia 2015

Ukraina cz. II

Jak już pisałem Ukraina w przełom roku 2013/2014 weszła w stanie całkowitego chaosu. Majdan wciąż trwał. Antymajdan okazał się niewypałem. Władza gubiła się kompletnie. Z jednej strony "ktoś" pobił dziennikarzy wyciągających takie czy inne brudy z drugiej strony milicja znajdywała sprawców. Na przełomie grudnia i stycznia głównym władcą kraju nad Dnieprem był Pan Chaos.

Taka sytuacja nie mogła trwać długo. Przesilenie wisiało w powietrzu.
I tu dochodzimy do zasadniczego problemu kto powinien sięgnąć po władzę?
No cóż, społeczeństwo Ukrainy jest naiwne jak dziecko i na początku 2014 roku uparcie wierzy w UE, USA i jakąś bliżej nieokreśloną pomoc zza granicy. Pod tym względem przypomina inne społeczeństwa Europy wschodniej kilkanaście lat temu.
Moim zdaniem wszelcy komuniści, Patria Regionów, Batkiwszczyzna etc. są tak przeżarte wszelką zgnilizną, że należy nad nimi tylko spuścić zasłonę milczenia. Pozostają tylko dwie siły Udar Kliczki oraz nacjonaliści ze Swobody i okolic. Gdybym był w Kijowie głosowałbym za Kliczką. Dlaczego? Bo spędził kawał życia na zachodzie. Wie jak funkcjonują normalne kraje. Zna też zagrożenia, które trawią zachód. Tak znam słabość Udaru. Wiem, że to partia jednego człowieka, że to zbieranina osób niezadowolonych z władzy bez większej idei łączącej ich w całość. Ale jaki miałbym wybór? Albo on albo zgnilizna albo... Swoboda.
No właśnie Swoboda. Partia uparcie pomijana lub marginalizowana w polskich mediach, która czy nam to się podoba czy nie powoli rośnie w siłę a na majdanie zbiła spory polityczny kapitał.
Pomija się ją by nie tłumaczyć społeczeństwu co to za dziwne flagi i portrety smutnych panów niosą nasi przyjaciele. Marginalizuje się wtedy gdy pominąć się da. Wtedy używa się zestawu różnych kombinacji od Oni i tak się nie liczą do dzisiejsi nacjonaliści są inni niż ci kilkadziesiąt lat temu a pan Bandera jest tak tylko przy okazji bo widzi drogie społeczeństwo oni tacy biedni i nawet bohatera nie mają więc im pozwólmy już tego Banderę wieszać. Nie będę się nad nim szczegółowo rozwodził bo zestaw jest prostacki i obraża człowieka myślącego a bazuje głównie na braku wiedzy historyczno-politycznej społeczeństwa polskiego.
Koledzy z kresów czasem pisali mi, że nie rozumiem co się tam dzieje. Otóż rozumiem doskonale, rozumiem beznadzieje sytuacji. Rozumiem rozpaczliwą chęć zmiany na lepsze. Ale rozumiem też, że państwa zachodu uprawiają grę pod swoje interesy a naiwne marzenia społeczeństwa Ukrainy mało ich obchodzą. Rozumiem też,że na majdan przychodził "naród".  Ale nie mam złudzeń. To nie pan z pianinem czy błogosławiący księża wygrywają rewolucje. Nie oni są poważnym przeciwnikiem dla władzy. Dla władzy, który rozumie tylko prymitywny język siły. To Swoboda i jej podobni potrafiła stawić czoło Berkutowi. To ona po cichu sączyła i sączy swoją propagandę czego efektem jest choćby taka oto dekoracja sztabu majdanu z 14 stycznia 2014 http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/kijowski-sztab-rewolucji-udekorowany-portretem-bandery . Bandera się zadomowił i już nie chce sobie pójść. Zaczyna zdobywać coraz większą popularność wśród młodych.
Roman Dmowski podobno powiedział kiedyś "Nieważne byśmy rządzili. Ważne by wykonywano nasz program". Zasada ta działa w polityce do dziś. Wystarczy spojrzeć na UK i nagły zwrot na prawo Konserwatystów w momencie gdy UKIP stał się poważną siłą polityczną. Podobnie jest na Ukrainie Swoboda nie musi przejmować władzy by realizować swoje cele. Dodatkowo wzrost popularności symboliki OUN/UPA musiał spowodować reakcję wśród bardzo licznej mniejszości rosyjskiej dając podstawy do wywołania konfliktu czego nie zauważyły polskie media. Podnieceni dziennikarze i aktywiści cieszący się z upadających pomników Lenina i nie wnikający kto je przewracał nie zauważyli tego co zaczęło dziać się na Krymie. A zaczęło się tak: http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/na-krymie-spalili-kukle-bandery-i-flage-oun-upa-foto .

Od drugiej połowy stycznia  mieliśmy ostatni akt rewolucji. Obficie polała się krew. Zginęło ponad 100 osób. Ginęli zarówno protestanci jak i funkcjonariusze Berkutu. O ile nad zabitymi protestantami media każą nam ronić łzy o tyle takie obrazki jak ten poniżej
są zupełnie pomijane. Tak jakby po drugiej stronie nie było ludzi tylko jakieś roboty. Pomijało się też fakt, że demonstranci nie mogący dostać się do berkutowców zaczęli zastraszać ich rodziny. Głosy oburzenia były bardzo nieliczne. Gdzie podziali się jedyni sprawiedliwi z mediów?                           
Ostatnią kwestią do omówienia pozostają strzały z ostrej broni, które doprowadziły do masakry na majdanie. Początkowo wszystko było jasne. Strzelał Berkut. Szczerze mówiąc nie kupiłem tego od początku. Od końca stycznia 2014 roku Berkut coraz mniej bronił władzy a coraz bardziej bronił siebie i eskalacja konfliktu była im jak najmniej na rękę. Dziś po ponad roku wiemy tyle, że nie strzelał Berkut a ktoś inny. Ktoś kto strzelał zarówno do protestujących jak i do Berkutu. Ktoś chciał ich ostatecznie napuścić na siebie tak by skończyło się masakrą. Kto? Prawdopodobnie rosyjskie służby choć i tu nic nie wiadomo na sto procent.                                                                                  
Początek lutego 2014 przyniósł kolejną niepokojącą informację. Bojówkarze z  Majdanu konkurencyjni wobec Swobody przekształcili swoją organizacją Prawy Sektor w partię polityczną.
22 lutego 2104 roku uciekł z kraju prezydent Janukowycz. Wydawało się, że rewolucja dobiegnie końca. Jak jednak wiemy prawdziwe fajerwerki miały dopiero nadejść.                                           

 Nie uprzedzając faktów zatrzymajmy się na podsumowaniu stanu Ukrainy pod koniec lutego 2014. Obalono zbrojnie demokratycznie wybranego prezydenta.Utrwalono podział kraju na wschód i zachód. Pozwolono agentom obcych państw na rozwinięcie skrzydeł i w zasadzie bezkarne działanie na terenie Ukrainy. Zamieniono jednych oligarchów przy władzy na drugich. Pogrążono w jeszcze większym kryzysie gospodarkę. I chyba najważniejsze przelano moim zdaniem zupełnie na darmo ludzką krew. Śmierć tych ludzi po obu stronach barykady była zupełnie niepotrzebna.


Coś na deser:


niedziela, 11 stycznia 2015

Trochę o filmie cz. II

Film wkracza w dorosłość.
Rok 1905 przynosi dalszy rozwój.
1 kwietnia w Paryżu ukazał się debiutancki numer "Phono-Gazette" pierwszego czasopisma filmowego na świecie. Natomiast 19 czerwca w amerykańskim Pittsburgu otwarto pierwszy Nickolodeon czyli po prostu kino. Jak dużego kopa naprzód dało to sztuce filmowej chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Za najstarsze kino w Polsce uważa się powstałe w 1907 roku szczecińskie kino Pionier co jest sporym błędem. W roku 1907 Szczecin był miastem niemieckim i Pionier  był kinem niemieckim. Uważanie go więc za najstarsze w Polsce jest zawłaszczaniem czyjejś historii. Jeśli oburza nas podkradanie naszej historii przez Białorusinów czy Ukraińców sami nie czyńmy tego samego.
W związku z tym, że Pionier był kinem niemieckim za najstarsze kino w Polsce powinno się uważać powstałą w 1908 roku poznańską Muzę (wtedy Theater Apollo).  Poznań mimo, że znajdował się podobnie jak Szczecin na terenie Rzeszy był miastem polskim z niewielkim odsetkiem Niemców czego o Szczecinie niestety nie można powiedzieć.
Wracamy do świata.
Młode kino dostaje pierwszy cios. 4 listopada 1907 roku radni z Chicago zakazali pokazywania w filmach scen obscenicznych i niemoralnych.
Tymczasem... Dokładnie w tym samym roku w dalekiej Argentynie nakręcono El Satario pierwszy film pornograficzny na świecie (inne źródła mówią, że film może nie być z roku 1907 tylko z lat 30tych i nie z Argentyny a z Kuby). Niestety nie mogę ocenić bo filmu nie widziałem.

Najciekawsze produkcje.
Filmy Meliesa z kolejnych lat jego twórczości oraz:
Rok 1905:
"The night before christmas". Pierwszy świąteczny film w historii.
https://www.youtube.com/watch?v=hQ0_JCz8uzU

Rok 1906:
"Historia Gangu Kelly"
https://www.youtube.com/watch?v=ExG5iY8QgaQ

Małe wyjaśnienie. Ten Australijski film uważany jest za pierwszy film fabularny co znaczy tyle, że nie był krótkometrażowy trwa bowiem prawie 32 minuty. Wszystko byłoby ok gdyby nie mały szczegół. To nieprawda bo już w 1903 roku nakręcono ponad czterdziestosiedmiominutowy obraz "Żywot i męka Jezusa Chrystusa". Przeoczenie? Fobia antykatolicka? No bo chyba nikt nie powie, że Pasja Mela Gibsona to nie film fabularny?

"Dream of a Rarebit Fiend"
Rok 1907:
"Ben Hur"
"Le cochon danseur" (tańcząca świnia)
Rok 1908:
"Stieńka Razin" (rosyjski)
"The Adventures of Dollie"
 "The Taming of the Shrew" (Szekspir)
"Romeo i Julia"
"Makbet"
"Dr. Jekyll and Mr. Hyde"
"Antoniusz i Kleopatra"
"The Assassination of the Duke of Guise"
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_tm7QD0R8u4

To tyle w części drugiej. Życzę miłego oglądania.

Ukraina cz. I

Ukrainą interesowałem się od zawsze.
Z racji pochodzenia była u nas w domu od kiedy sięgam pamięcią. Dziadkowie opowiadali o jej pięknie, mieszkańcach i przede wszystkim o zbrodniach UPA.

Może dlatego wydarzenia ostatnich dwóch lat szczególnie przykuły moją uwagę.
Jednak po kolei.

21 XI 2013 roku prezydent Janukowycz nie podpisał w Wilnie umowy stowarzyszeniowej z UE.
Jeszcze tego samego dnia zaczęły się w Kijowie protesty domagające się integracji z UE. Gromadziły w szczytowym momencie nawet 100 tysięcy osób. Liczne protesty miały też miejsce w innych miastach na przykład we Lwowie. Na polsko-ukraińskiej granicy utworzono żywy łańcuch itd. Tak było przez kilka dni.

Tu pierwszy przystanek.
Będąc na Ukrainie w 2012 roku. Rozmawiałem krótko o UE z taksówkarzem, z właścicielem baru we Lwowie i kilkoma innymi osobami. Wszyscy byli Unią zachwyceni. Unia w ich oczach to jakaś wyśniona organizacja niczym z bajki a nam Polakom wyraźnie zazdrościli członkostwa w jej strukturach. Myślę, że identycznie myśleli ludzie tworzący Euromajdan w listopadzie 2013 roku. Trochę się z nich śmiałem, trochę współczułem bo to wszystko niestety  bzdury.
Po pierwsze UE nie jest organizacją charytatywną, niczego nie daje za darmo choć wiem, że nawet w Polsce wielu wciąż w to wierzy. Polska jest UE dziesięć lat. I co? W II RP mieliśmy własne gigantyczne projekty a teraz nawet z "pomocą UE" nie potrafimy wybudować jednej autostrady! Znaczenie w świecie Polski nie podniosło się nawet o jeden %. Bezrobocie wciąż jest szalone a prawie 3 miliony ludzi pracuje na emigracji.  Gdzie więc ta organizacja rodem z bajki?
Aha zapomniałbym. UE to też gigantyczna korupcja oraz biurokracja. Poza tym ta organizacja powoli zaczyna ciążyć wszystkim i zbliża się do granicy rozpadu. Ukraińcy wierzyli jednak, że Unia da im pracę, pomoże w życiu, zaprowadzi praworządność itp. Nic z tych rzeczy. Dla UE ważniejsza jest dyskryminacja gejów niż to czy jakiś lokalny kacyk rządzi się niczym pan i władca.

Wracamy jednak do Kijowa.
30 listopada znudzona/zniecierpliwiona władza popełnia błąd. Brutalnie rozpędza protestujących w Kijowie. Błąd niewybaczalny. Idzie zima. Protesty trwają już od tygodnia. Jeśli nie dostaną jakiegoś bodźca to za kilka dni wygasną. Wie o tym każdy politolog ale jak się okazuje nie rządzący Ukrainą. Rozpędzając tłum dali im nieoczekiwany prezent.
Następnego dnia protestujących było już między 200 a 500 tysięcy. Doszło do poważnych zamieszek.

Przystanek drugi.
Przez te kilka dni na prawdziwego diabła medialnego został wykreowany prezydent Janukowycz. Niesłusznie. Janukowycz to cham i prostak. To nie ulega wątpliwości jednak to raczej pewien standard we wschodniej Europie. Pamiętajmy choćby o Łukaszence czy Kwaśniewskim. Janukowycz to złodziej jak większość oligarchów. Jednak Janukowycz nie był człowiekiem Putina. Przez cały czas balansował między UE a Rosją. Jeśli kraść to na swoim podwórku i samemu a zarówno UE i Rosja zawsze by patrzyły na ręce, czegoś żądały, sterowały itp. Jednym słowem nie taki diabeł straszny jak go malują.

3 i 4 grudnia to nieudane próby ze strony władzy wygaszenia napięcia.
8 grudnia obalono pomnik Lenina. Bardzo miła wiadomość.
12 grudnia władza poinformowała, że jednak podpisze umowę stowarzyszeniową z UE.
13-14 grudnia mają miejsce manifestacje poparcia dla władzy. Liczbę uczestników szacuje się na 50-200 tysięcy.
15 grudnia UE zawiesza rozmowy z Ukrainą z 17 grudnia Janukowycz spotyka się z Putinem.
19 grudnia Rada Najwyższa Ukrainy ogłasza amnestię dla uczestników protestów.

Przystanek trzeci.
Przez kolejne dni miały miejsce kluczowe wydarzenia. We władzach zapanował chaos. Rządzący zorientowali się chyba, że władza może wymknąć im się z rąk. Z kolei partie opozycyjne zwietrzyły swoją szanse i nie miały zamiaru ustępować. Coraz bardziej widoczni stali się też ludzie którzy wywodzą się spoza głównych sił politycznych Ukrainy i którzy nie bali się siłowej konfrontacji z władzą.
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/euromajdanu-bedzie-bronic-500-afgancow

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ukraina-opozycja-wzmacnia-ochrone-majdanu

Do gry na całego wkroczyły też służby specjalne. Amerykańskie ale przede wszystkim Rosyjskie oraz niemieckie. Nic wielkiego. Kraj pogrążał się w chaosie coraz bardziej więc trzeba było zareagować. O ile działania służb rosyjskich dostrzegano wszędzie, nawet tam gdzie ich być nie mogło o tyle służb amerykańskich czy niemieckich prawie nie dostrzegano a jeśli już to w niszowych z reguły mediach. Tu dochodzimy do kolejnego ważnego punktu. Roli mediów.
Ukraińskie wtedy jeszcze były podzielone miedzy zwolenników rządu i euromajdanu. Później zarówno media Ukraińskie dołączą do Rosyjskich. To znaczy będą uprawiać propagandę na naprawdę żenującym poziomie. Media Polskie z kolei zatraciły resztki obiektywizmu. Dziennikarze zarówno z głównego nurtu jak i powiązani z pluszową opozycją zachowywali się tak jakby ich życiową misją było wepchnięcie Ukrainy do UE o raz dowalenie Rosji. Gdzieś w domu zostały etyka zawodowa i obiektywne przedstawianie faktów. Polscy dziennikarze dostrzegali arogancję władzy i brutalność berkutu ale w protestujących wiedzieli tylko pacyfistycznych romantyków. Tak jakby nie zbierali się tam ludzie prezentujący różne poglądy. Nieraz bardzo skrajne i niebezpieczne również dla nas.  Czego nie dostrzegli nasi dziennikarze dostrzegli ukraińscy intelektualiści: http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/ukrainscy-intelektualisci-protestuja-przeciwko-mowie-nienawisci-i-przemocy-niektorych-uczestnikow-euromajdanu

Ukraina w rok 2014 wkraczała na skraju upadku. Władza się chwiała. Kraj pogrążał się w chaosie. Obce służby prowadziły gry operacyjne na jej terenie a życie przeciętnego obywatela nie poprawiło się nawet odrobinę.