środa, 30 grudnia 2015

Ukraina cz. III

Na kolejną część ukraińskiej opowieści trzeba było czekać kilka miesięcy. Po pierwsze dlatego by emocje rozbuchane go granic wytrzymałości trochę już opadły, po drugie trzeba było poczekać by cała masa propagandowych informacji okazała się tylko... propagandą.

Ostatnią część zakończyłem ucieczką prezydenta.
To czy nowy rządzący przejął ją  legalnie czy nie to już pozostawiam prawnikom. W gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia.
Przewrót kosztował Ukrainę około stu zabitych. Wydawać by się mogło, że nowe władze będą dążyły do uspokojenia sytuacji i próby budowy podstaw normalności na Ukrainie. Jednak nic z tych rzeczy. W rewolucyjnym szale szły dalej.

23 lutego marszałek werchownej rady Ołeksandr Turczynow został wybrany p. o. prezydenta, regionałowie (co zrozumiałe) opuści byłego już prezydenta Janukowycza. W tym momencie trzeba było szukać porozumienia za wszelką cenę,by nie eskalować dalej konfliktu.
 Tymczasem co robi nowa władza? Pierwszego dnia urzędowania kasuje ustawę językową http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ukrainski-parlament-skasowal-ustawe-jezykowa . Jakim durniem trzeba być by zrobić coś takiego? Można opowiadać sobie bajki o jedności, o jednej wielkiej Ukrainie ale fakt jest taki, że czy to się komuś podoba czy nie to państwo jest wielonarodowe. Prawie połowa ludności na co dzień posługuje się językiem rosyjskim a nowa władza, która sama ledwo się trzyma pierwszego dnia prawie połowie ludności kraju mówi jesteście gorsi. Nie chcemy was. W efekcie tego posunięcia jeszcze tego samego dnia od Odessy po Donieck przetoczyły się prorosyjskie demonstrację.

24 lutego 2014 Krym praktycznie oficjalnie mówił już o secesji  http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/szef-sewastopolskiej-milicji-nie-bede-wypelniac-rozkazow-kijowa
 W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę. Jeszcze w zeszłym roku nie warto było dyskutować na temat Krymu bo każda taka próba kończyła się oskarżeniem o rosyjską agenturalność.
Trzeba sobie jasno powiedzieć Ukraina tak jak Białoruś czy Litwa jest jeśli chodzi o granice jest państwem sztucznym. O tym jak będą przebiegać decydowało kilku twardogłowych w Moskwie i tyle. Nie jest to żaden zarzut czy próba wyśmiewania się, takie są fakty. My Polacy mamy zresztą podobnie, to czy na przykład Lwów byłby polski a powiedzmy Białystok radziecki w połowie lat czterdziestych zależało od kaprysu kilku potężnych panów.
Ze spadkiem po ZSRR w postaci sztucznie wyznaczonych granic Ukraina powinna sobie poradzić przez dwie dekady niezależności. Nie zrobiła tego a nowa "patriotyczna" władza postanowiła dolać jeszcze oliwy do ognia.
 Krym został dołączony do Ukrainy w 1954 roku by łatwiej było nim administrować. W gruncie rzeczy nie miało to znaczenia bo upadku ZSRR przecież nie przewidywano.
Dlatego bardzo bolało mnie, że zamiast chłodnej oceny wydarzeń na Krymie mieliśmy rozhisteryzowane wiadomości rodem z jakiegoś prowincjonalnego bazaru a nie z poważnych redakcji.
O ile stronę Ukraińską w pełni rozumiem bo przyłączony w 1954 roku czy to się komuś podoba lub nie Krym był częścią ich państwa i nikt na świecie, absolutnie żadne państwo nie zgodziłoby się tak po prostu na próbę oderwania części terytorium. Histeria propagandowa też jest zrozumiała. Jakoś musieli spróbować ukryć chaos nastały w kraju.
Nie rozumiem zupełnie natomiast reakcji strony polskiej. Zarówno rządu,opozycji jak i większości dziennikarzy. Najpierw hurtem poparto majdan, nie potrafiąc przewidzieć chaosu jaki nastąpi. Wszelkie zgłoszenia obecności banderowców były albo przemilczane albo bagatelizowane. W sprawie Krymu zapanowała taka histeria jakby to przynajmniej pół Polski Putin zabierał. Znów jakakolwiek dyskusja była ucinana a łatka ruskiego agenta była przypinana każdemu kto miał odmienne zdanie. Poza tym powiedzmy sobie szczerze Polska jeśli chodzi o Krym ostatni raz interesy robiła tam kilkaset lat temu.

Zanim napiszę kolejne zdania zaznaczam: żadnym rosyjskim agentem nie jestem. Tak mam znajomych Rosjan tak jak i znajomych Ukraińców. Nie opowiadam się po żadnej ze stron konfliktu. Po prostu analizuję sytuację.

Jeśli chodzi o Krym strona Rosyjska rozegrała sprawę półwyspu po mistrzowsku. Rosja pokazała, że pod pewnymi względami jest w pełni normalnym państwem przygotowanym na wszystko. Nadarzyła się okazja więc Rosja skorzystała. Tak powinny funkcjonować państwa.
Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację. W wyniku splotu nieoczekiwanych wcześniej zdarzeń Wileńszczyzna jutro może powrócić do Polski (sytuacja czysto teoretyczna, nie wzywam do rozbioru Litwy). Co się dzieje? Nic! Bo Polska byłaby na taki scenariusz kompletnie nieprzygotowana. Na tym polega różnica. Normalne państwo powinni planować nie co zrobi jutro ale co zrobi za pięćdziesiąt lat nawet jeśli 99% tych planów pójdzie do kosza. Tego nie robi Polska a robi to między innymi Rosja co zamiast ze zrozumieniem spotyka się z  oburzeniem.
Wróćmy jednak na Krym.
To Ukraińcy sami rozpętali chaos majdanowy. Naprawdę chyba najbardziej naiwni mogli podejrzewać, że ich wschodni sąsiad z tego nie skorzysta. To, że do majdanu w Kijowie rosyjskie służby dorzuciły swoje pięć groszy jest więcej jak pewne. To, że po kolejnym prezencie ze strony władz Ukrainy w postaci skasowania ustawy językowej Kreml inspirował prorosyjskie demonstracje również jest pewne. Jednak o czym zapominają polskie media gdyby nie to, że żyją tam miliony rosyjskojęzycznych ludzi, gdyby nie to, że nie kochają władzy  w Kijowie żadna siła nie byłaby w stanie wyprowadzić ich na ulicę. Taka jest prawda zaklinanie rzeczywistości nic nie da. Było to sondowanie przez Rosję A nastrojów, B rzeczywistego zakresu władzy włodarzy z Kijowa. Sonda zapewne bardzo ich zadowoliła. Poszła więc dalej wprowadzając pod koniec lutego chaos na Krymie i sprawdzając możliwość oderwania regionu.
Kilka przykładów: http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/krym-zajeto-parlament-i-rzad-wywieszono-rosyjskie-flagi
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/uzbrojeni-ludzie-drogi-na-krym-video
http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/flota-czarnomorska-zablokowala-lotnisko-w-sewastopolu-uzbrojeni-ludzie-zajeli-lotnisko-w-symferopolu
Odpowiedzią władz z Kijowa były niczym nie poparte groźby co znów tylko utwierdziło Rosjan by pójść krok dalej. Do 28 lutego wojska rosyjskie w zasadzie bez jednego wystrzału zajęły Krym.
Wkrótce przeprowadzono referendum i oficjalnie przyłączono Krym do Rosji. I tyle koniec historii. Krym jest rosyjski. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba tylko uczciwie przyznać, że wbrew propagandzie płynącej z Kijowa Krym zawsze był mocno separatystyczny, już w 1991 roku podjął nieudaną próbę oderwania się od Ukrainy. Krym w większości zamieszkany jest przez Rosjan a największa proukraińską grupą są...Tatarzy.
Tutaj pytanie do strony polskiej. Dlaczego mielibyśmy umierać za Krym skoro nie chcieli zrobić tego sami Ukraińcy.

Na koniec smutna refleksja. Prawie dwa lata temu straciłem kilku znajomych z Ukrainy, którzy ogłosili mnie ruskim agentem lub po prostu głupcem. Co takiego zrobiłem? Otóż po pierwsze uparcie twierdziłem, że Ukrainy nikt do UE nie przyjmie bo po pierwsze nikt jej tak naprawdę tak nie chce po drugie UE ma teraz ważniejsze problemy niż jakaś tam Ukraina.
Dalej. Wbrew moim znajomym z Podola twierdziłem, że USA nie wypowie wojny Rosji ani nie wprowadzi swoich wojsk na Krym. Że nikt absolutnie nikt poza deklaracjami nie zaryzykuje swoich interesów w imię Sewastopola. Dziś prawie dwa lata po tych wydarzeniach okazuje się, że ja jak i reszta agenturalnych oszołomów miała rację...

piątek, 25 grudnia 2015

Bóg się rodzi

Życząc wszystkim czytelnikom tego bloga wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku wklejam drobną ciekawostkę.
Ta "kartka świąteczna" poniżej to strona tytułowa wydawanego w Londynie Dziennika Polskiego z wigilii 1940 roku.