wtorek, 14 listopada 2017

Turbosłowianie

Zdjęcie po prawej zrobiłem w jednym z Empików.
Na półce z książkami historycznymi stały obok siebie "Mieszko I" Jerzego Strzelczyka oraz kronika Prokosza. W dziale historycznym było więcej takich kwiatków, że wspomnę tylko o przedchrześcijańskich królach Lechii.
Tak wygląda biznes historyczny w najgorszym wydaniu. Sprzedawcy oraz wydawnictwa (celuje tu głównie Bellona) wykorzystując wzrost zainteresowania historią wśród Polaków w  pełni świadomie drukują totalne bzdury. Przykre jest to, że celuje w tym wydawnictwo. które jeszcze kilka lat temu wydawało dobre pozycje historyczne.
Jest to również policzek dla autorów. Jak czułby się jeden z największych mediewistów Jerzy Strzelczyk widząc swoje dzieło sąsiadujące z kronikarską fałszywką?

Każdy kto interesuje się historią prędzej czy później natknie się, głównie w internecie, na grupę ludzi zwaną turbosłowianami. W dużym skrócie są to zwolennicy teorii Imperium lechickiego. Miało to być państwo potężne i wielkie istniejące od głębokiej starożytności, którego istnienie jest ukrywane przez spisek Watykanu. Wśród zwolenników Lechii nie znajdziemy historyków. Najczęściej są to ludzie w minimalną wiedzą historyczną.

Dyskusja z nimi jest bardzo trudna a obecnie staje się jeszcze trudniejsza.
jak bowiem wytłumaczyć człowiekowi bez wiedzy historycznej różnice pomiędzy prezentowaną na zdjęciu książką Strzelczyka a kroniką Prokosza?
Dla zwolennika Lechii te książki mają tę samą wartość natomiast sprzedawanie w księgarniach tego typu bzdur to nie symbol upadku branży księgarskiej a dowód na to, że spisek anylechicki powoli kruszeje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz