środa, 11 stycznia 2023

Muzeum Londyńskie. Nie taki diabeł straszny jak go witryna maluje.

 


Odwiedziłem Muzeum londyńskie w ostatnim dniu jego funkcjonowania.

Placówka traci swoją siedzibę na Barbican a na nową przyjdzie jej jakiś czas poczekać. Tak więc na pewien czas stolica została bez własnego muzeum.

Dlaczego zwlekałem do ostatniego dnia?

Odrzucała mnie reklama samej instytucji, która był bardzo tęczowa. Delikatnie mówiąc. Ideologia LGBT atakowała z każdej strony witryny internetowej.

Po ci więc tam iść? By dwa tysiące lat historii miasta zostało sprowadzone do niewielkiego wycinka dotyczącego krzykliwej mniejszości seksualnej?

Tymczasem.

Jakież było moje zaskoczenie gdy wystawa w muzeum okazała się taka jak być powinna. Sala po sali poznawaliśmy historię od czasów najdawniejszych po współczesność. Wszystko świetnie połączone i opisane. Świetnie spędzony czas.

Ruch literkowy też oczywiście był ale bez nachalnej propagandy. Ot zgodnie z prawdą przedstawiony jako jeden z elementów historii ostatnich lat.


Na koniec sklepik z pamiątkami.

Tęczowe suweniry leżały sobie z boku. Nie atakowały wściekle jak miało to miejsce na stronie internetowej.  W centralnym punkcie były rzeczy jakby to ująć bardziej historyczne, które pewnie miały większe wzięcie.

Wychodzi więc na to, że muzeum informowało o tym o czym powinno informować zaś witryna muzeum stworzona jest po to by zadowolić grupy zawodowych oburzonych, które i tak pewnie nie przyjdą na wystawę.